Trzy szkice o przewartościowaniach w kulturze recenzja

Fragment książki.

Autor: @90125 ·5 minut
2011-03-25
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
„Obrazy, które wypalają oczy”, jak określił Tadeusz Sławek zdjęcia z Biesłanu, publikowane były w niemal wszystkich polskich gazetach i tygodnikach.
Dla przypadkowego odbiorcy pozostaje ona jedynie ikoną. Odczuwamy żal i współczucie, ale jako przypadkowi widzowie możemy zachować dystans. Jakkolwiek nie bylibyśmy poruszeni tym, co widzimy, cierpienie nas bezpośrednio nie dotyka. Los ofiar z Biesłanu pozostaje ich dramatem, a nie naszym. Te obrazy śmierci mają niewiele wspólnego z naszym osobistym życiem, stają się jedynie informacją. Rodzajem bodźca, dopełnieniem naszej wiedzy o świecie. Przedmiotem do obejrzenia, rodzajem poznawczej konsumpcji.
Inne fotografie, zrobione w chwilę po ataku, pokazują dezorientację, brak pomocy, chaos. Półnagie, zakrwawione i umorusane dzieci próbują uciekać, szukają opieki. Na ich drobnych buziach rysuje się grymas cierpienia.
Fotoreporterzy podglądają dalej. Zaczyna się kolejny, skrupulatnie dokumentowany, akt dramatu.
Kolorowa okładka „Newsweeka” pokazuje kobietę, która głaszcze po czole leżące na noszach martwe dziecko. Nad winietą tygodnika zapowiedzi tego, co można znaleźć w środku. Pismo reklamuje więc swój „Dodatek specjalny - najlepsze restauracje w Krakowie, s. 61”.
Twarze i ciała zabitych ofiar zamachu pojawiły się w większości pism. W „Rzeczpospolitej” widzimy mężczyznę pochylającego się nad zwłokami kobiety, częściowo przykrytej folią. Dokładnie widać jej czoło, brwi, kolor farbowanych włosów.
„Gazeta Wyborcza” publikuje fotografię niewielkiego pokoju, w którym stoją otwarte trumny. Leżą w nich dwie dziewczynki, w podobnym wieku, w białych koronkowych sukienkach. Jedna z nich ma twarz podwiązaną chustką. Zdjęcie sióstr Tietowych pojawia się też w „Fakcie”, gdzie wymieniono ich imiona i wiek - Alina, 12 lat, oraz Irina, 13 lat, a także w „Naszym Dzienniku”, choć tu zostało inaczej skadrowane. W tym numerze pisma można przyjrzeć się jeszcze innemu dziecku w trumnie - nie widzimy twarzy chłopca, tylko ciało w garniturku, otoczone różami. Ta sama fotografia w „Przekroju” została dokładniej opisana. Dowiadujemy się, że chłopiec miał 8 lat i nazywał się Tejmuraz Morgojew.
W „Super Expressie” inny chłopczyk - 11-letni Zaura Gutnow, leży jeszcze w mieszkaniu. Jak większość tych dzieci - Zaura wygląda, jakby spał.
Bezpłatny „Metropol” na pierwszej stronie okładki, a „Fakt” na ostatniej, wydrukowały zbliżenie twarzy 12-letniego Erika Warzijewa. Leży w trumnie, ma spokojną, łagodną buzię, wokół poukładane zostały skromne kwiatki. I Sosłan (zdjęcie z „Super Expresu”). Miał 10 lat. Odbywa się już jego pogrzeb. Jakaś kobieta trzyma nad jego przewiązaną głową zdjęcie uśmiechniętego chłopca w odświętnym stroju, w białej koszuli i krawacie. Teraz jest identycznie ubrany.
Są również inne ciała - jeszcze niezidentyfikowane. Między rzędami worków chodzą ludzie poszukujący swoich bliskich. Ciała na noszach, na betonie albo murawie. Jedno obok drugiego, w plastikowych workach. Wiele z nich jest odsłoniętych. Widać, że są zmasakrowane, częściowo zwęglone, powyginane, porozrywane, niektóre prawie nagie. Na pierwszej stronie „Faktu” opublikowano i takie, na której jedna z kobiet ma odsłoniętą pierś.
Zdjęcia i artykuły opatrzone zostały różnymi tytułami: „Dzieci wybaczcie dorosłym”, „Zabijali dzieci”, „Rosja w żałobie”, „Na oczach matki” „Gdy płoną dzieci, „Tym dzieciom nie udało się pomóc”. Obok rozpaczliwie brzmiących tytułów i zdjęć znalazły się też redakcyjne zapowiedzi dobrego komiksu „Odkryj komiks na nowo” („Fakt”), programu telewizyjnego „Monika Olejnik rzuca wyzwanie” czy rankingu restauracji („Newsweek”).
W „Gazecie Wyborczej” na sąsiadujących ze sobą stronach pojawiły się szyderczo kontrastujące ze sobą obrazy: na jednym widać rozebrane dziecko odwrócone plecami, na których są ślady porozmazywanej krwi. Tuż obok, na prawej stronie zamieszczono reklamę eleganckiego auta, z wymuskaną modelką w stroju kąpielowym. Dwa prawie nagie ciała. To wizualne zderzenie cierpienia z luksusem uświadamia, jaką wagę mają obrazy. Wszystko można pomieszać, ustawić w nieuzasadnionym ciągu, zredukować do przelotnego wrażenia.
Nie wszystkie gazety zamieściły drastyczne zdjęcia. Pewną powściągliwość zachowało pismo „Wprost”. Paradoksalnie okładka pierwszego wrześniowego numeru - przygotowana jeszcze przed wydarzeniami w Biesłanie - poświęcona była dzieciom, rozpoczynającym rok szkolny. Wystylizowana trójka, zadbanych i uśmiechniętych pierwszoklasistów, którzy mieli szczęście urodzić się prawie dwa tysiące kilometrów na zachód od Osetii. W numerze „Wprost” z 12 września inne dziecko - pokaleczone, niesione przez komandosa z papierosem w ustach.
Przywoływane przeze mnie zdjęcia przedstawiają anonimowe ofiary. Z wyjątkiem kilku, wykonanych w domach podczas przygotowań do pogrzebu, większość fotografii prawdopodobnie została zrobiona bez wiedzy rodziny. Wszędzie widoczny jest chaos, nikt nawet nie zwraca uwagi na dziennikarzy. Fotografowani ludzie zdają się nie zauważać obecności reportera. Są skoncentrowani na czymś innym. Szukają ratunku, swoich bliskich lub po prostu czegoś do picia.
Wyliczenie obrazów z Biesłanu zmusza do postawienia pytania o tabu śmierci. O szacunek dla ludzkiego ciała, o prawo zmarłych do intymności. Nakazuje zastanowienie się nad pobudkami, jakimi kierowali się redaktorzy gazet, upubliczniając fotografie zabitych dzieci. O ich prawo do wykorzystywania wizerunków martwych ludzi.
Warto w tym miejscu odwołać się do konstatacji Rolanda Barthes’a, głoszącej, że „wiek Fotografii odpowiada dokładnie wkroczeniu prywatności do życia publicznego lub raczej stworzeniu nowej wartości społecznej, którą jest jawność tego, co prywatne. Prywatność jako taka staje się publiczna”. Barthes opowiadał się za rozdzieleniem tych dwóch obszarów. W książce Światło obrazu, będącej pasjonującą interpretacją kilkunastu fotografii, zademonstrował, w jaki sposób ochronić prywatność, bez rezygnacji z wypowiadania bardzo głębokich refleksji. Rozważania Barthes’a uświadamiają, czym jest wystawianie na światło publiczne cudzej rozpaczy.
Dzień po szturmie na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej” mogliśmy zobaczyć zdjęcie biegnącego mężczyzny z dzieckiem na rękach. Ciało niesionego dwulatka jest nagie, zakrwawione, głowa leży bezwładnie na ramieniu, nie widać buzi chłopca, tylko delikatne, jasne włosy. Fotografia otwierająca ten numer „Gazety” jest duża, ale niezbyt wyraźna. Więcej szczegółów widać było na reprodukcji tego samego zdjęcia w „Rzeczpospolitej”. Można tu zobaczyć, że dziecko ma otwarty brzuszek, z którego wylewają się wnętrzności. Sławek przyrównał ten obraz do piety, ale pieta XXI wieku różni się od tej z wizji Michała Anioła, bo nie widać na niej końca dramatu. Dziecko i mężczyzna, który próbuje je ratować, są w samym środku zdarzeń. Uciekają sami. Nikt im nie pomaga. Ktoś kieruje na nich obiektyw.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Trzy szkice o przewartościowaniach w kulturze
2 wydania
Trzy szkice o przewartościowaniach w kulturze
Urszula Glensk

Książka Urszuli Glensk ujmuje kulturę w perspektywie aksjologicznej i temporalnej, co prowadzić musi autorkę do refleksji nad zmianami w sferze wartości. Czas bowiem, dostrzegany i przeżywany właśnie ...

Komentarze
Trzy szkice o przewartościowaniach w kulturze
2 wydania
Trzy szkice o przewartościowaniach w kulturze
Urszula Glensk
Książka Urszuli Glensk ujmuje kulturę w perspektywie aksjologicznej i temporalnej, co prowadzić musi autorkę do refleksji nad zmianami w sferze wartości. Czas bowiem, dostrzegany i przeżywany właśnie ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Nowe recenzje

Bez skazy
Bez skazy
@historie_bu...:

„Jest coś pociągającego w człowieku, który jest cholernie dobry w tym, co robi. Każdy krok jest pewny. Wytrenowany. Peł...

Recenzja książki Bez skazy
Bez serca
Bez serca
@historie_bu...:

„Jest iskrą w ciemności. Tańczącymi płomieniami pod rozgwieżdżonym niebem. Lśni jaśniej niż ktokolwiek inny w tym miejs...

Recenzja książki Bez serca
Mikołaj do wynajęcia
𝗠𝗮𝗴𝗶𝗰 𝗠𝗶𝗸𝗲
@gala26:

𝑀𝑖𝑘𝑜ł𝑎𝑗 𝑑𝑜 𝑤𝑦𝑛𝑎𝑗ę𝑐𝑖𝑎 to ostatnia książka świąteczna, którą przeczytałam w tym roku. Była to niezwykła przygoda literack...

Recenzja książki Mikołaj do wynajęcia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl