Nowa rzeczywistość recenzja

Pandemia, która rozpoczęła się w końcówce 2019 roku w Chinach sprawiła, że wszyscy musieliśmy odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Skrajnie innej niż ta, którą znaliśmy. Wybuch koronawirusa sprawił, że zaczęliśmy dostosowywać się do coraz to nowszych obostrzeń, marząc by jak najszybciej się to wszystko zakończyło. Maseczki, rygorystyczne obostrzenia, święta w odosobnieniu i strach o własną przyszłość towarzyszyły nam przez ponad 3 lata. Co jednak jeśli powiem Ci, że mamy 2035 rok, a plaga zachorowań wcale się nie zmniejsza? Co jednak jeśli powiem Ci, że nasz świat nadal jest epicentrum zakażeń ?

Magdalena Puzio jak wielu innych twórców poszła tym tropem pisząc swój debiut literacki, czyli "Nową Rzeczywistość". Rzeczywistość w której odnaleźć musiały się cztery przyjaciółki Hanna, Wanda, Matylda i Zuzanna. Rzeczywistość w której całe życie towarzyskie odbywa się w internecie, a obywatele nie pamiętają już życia bez wiecznej inwigilacji państwa i bez strachu, że są podsłuchiwani. Państwa, którym dowodzi jedyny słuszny rząd, oglądać można jedyną słuszną telewizję, a wygłaszanie poglądów sprzecznych z dopuszczalnymi informacjami jest karane. Gdziekolwiek zamierzasz się udać nadal musisz nosić maseczkę. Aby wyjechać z miasta musisz zdobyć zezwolenie. Jeśli zamierzasz iść z psem na spacer musisz przestrzegać limitu kilometrów. Co chwilę musisz przechodzić badania kontrolne. To "musisz" jest straszną perspektywą przed którą obywatele postanawiają się bronić. Niektórzy uciekają z kraju by rozpocząć życie z czystą kartą. Przyjaciółki natomiast dołączają do ruchu oporu czując, że czasy w których przyszło im żyć są niezgodne z ich oczekiwaniami. Chęć pomocy wykluczonym jest silniejsza niż strach przed konsekwencjami. Kim są wykluczeni? Jakie działania podejmą dziewczyny? Co może nam grozić jeśli pandemia nie wygaśnie w całości ? Tego wszystkiego dowiesz się sięgając po "Nową Rzeczywistość".

Jeśli nie jesteś foliarzem i masz otwarty umysł to ta książka będzie zdecydowanie dla Ciebie. Przyznam, że momentami miałam wrażenie, że fabuła jest mocno naciągana, ale ostatecznie tworzyła spójną całość. Wykreowani bohaterowie byli dość autentyczni i jak na debiut literacki nie można się do nich przyczepić. Zażalenie mam jednak do literówek i błędów, które się pojawiły. Uważam, że powinno się na to zwracać szczególną uwagę przed wypuszczeniem książki na rynek.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.