“Spirala” to fenomenalny kryminał szpiegowski, otulony namiętnością i wsparty na silnej, wyrazistej postaci kobiecej. To pisana obrazami opowieść o przemianie jednostki, która traci po kolei wszystkie fundamenty, na jakich opierało się jej życie. Czytelnik przechodzi wspólnie z bohaterką tę najtrudniejszą z dróg, wędrując po bruku traumy, na której końcu przestaje istnieć nawet strach.
Powieść Igora Brejdyganta, choć jest rasowym kryminałem, momentami przechodzi w literaturę medytacyjną, albowiem zatrzymuje czytelnika w czasie i nie pozwala pójść dalej, dopóki ten nie przemyśli stawianych przez Autora pytań i poruszanych wątpliwości. Wśród nich są te o naturę miłości, istotę tolerancji, charakter wierności, meandry polityki, wpływ religii, a w końcu o siłę zła i to, czy wrodzona wrażliwość ma wobec niej cokolwiek do powiedzenia.
Brejdygant maluje słowami, żongluje suspensem i włada uwagą czytelnika. Stworzył kryminał miłosny, po mistrzowsku rozkładając proporcje - budzi strach, ale i przynosi wzruszenie, najpierw jest bezkompromisowy dla słabości człowieka, by później chwycić za serce i przywrócić nadzieję, że wszystkiemu można stawić czoła.
Psycholog Dominika Stawecka od wielu lat odgrywała swoją rolę na scenie życia. Dzieliła każdy swój dzień na mniejsze fragmenty, podczas których zakładała inne kostiumy - matki, żony, business woman i terapeutki. Nauczyła się tego już w rodzinnym domu, gdzie ojciec profesor “był krynicą mądrości, a mama kobietą stworzoną do owej mądrości spijania”. Stawecka latami usiłowała być postępową i nowoczesną, jednocześnie tkwiąc w kieracie bezkompromisowej religijności swojego męża. “Wprowadziła się do gotowego od pokoleń gmachu własnego życia”, po czym utknęła w jego codzienności, którą projektował dla niej ktoś inny. Niczego nie zbudowała całkiem sama, a jej życie było pozbawione najmniejszego choćby buntu, przebłysku walki o siebie samą. Kiedy więc pojawiła się namiętność, tak bardzo w niej stłumiona, od tak dawna nieznana, Dominika bezwiednie się jej poddała i pozwoliła uzależnić.
Uwikłana w romans bohaterka staje się ofiarą wrogów politycznych swojego męża - ministra, koordynatora służb specjalnych, który ma dostęp do ściśle tajnych informacji. Agentura obcego wywiadu szantażuje Dominikę, ale najgorsze jest to, że w cały proceder zdaje się być zaangażowana najbliższa jej sercu osoba. Kiedy Stawecka odkrywa morderstwo, jest pewna tego, że stoją za nim jej prześladowcy, a wybór ofiary to nic innego jak kolejna wiadomość.
Od tego momentu Dominika wkracza w spiralę zła, a to osacza ją i zastawia kolejne pułapki. Cierpienie, ból, śmierć, zdrada, a w konsekwencji ucieczka. Bohaterka musi pogrzebać dawne życie, pokonać depresję, przejść przez traumę, a finalnie zajrzeć w głąb siebie i zdecydować, czy chce powrócić. Gdzie? Jako kto? A przede wszystkim po co? Czy silniejszą motywacją okaże się miłość, czy zemsta?
“Człowiek, jak każde zwierzę, przede wszystkim chce przeżyć, cała reszta jest w gruncie rzeczy plastyczna” - pisze Brejdygant. I stawia kolejne pytania - o życiową równowagę, siłę więzi rodzinnych, wyjście z obłędu i miłość, którą sam nazywa “jedynym antidotum na okropieństwa tego świata”.
“Spirala” doczeka się rychłej ekranizacji, bo takich historii po prostu się nie marnuje. Igor Brejdygant jest w życiowej formie, a pisanie sprawia Mu coraz większą frajdę. Jest autorem, który opowiadając fikcję subtelnie wchodzi w dialog z czytelnikiem o prawdziwej rzeczywistości. Jako jej wytrawny obserwator nie boi się wyciągać wniosków i uwrażliwiać nas na nie. Jest filozofem swoich czasów.
Zatraciłem się w tej historii. Zaangażowałem się w nią. W pośpiechu przewracałem kolejne strony. Doświadczałem wydarzeń. A przy tym wszystkim naprawdę dużo myślałem… A namysł jest dobry, jak napisał mi kiedyś w mailu sam Autor ;)
Ach! Zapomniałem napisać o Sycylii. Nie szkodzi… Doczytasz sobie :) Bo przecież sięgniesz po książkę, prawda?