"Księżycowe miasto. Dom ziemi i krwi" część pierwsza Sarah J. Maas to pierwsza część nowej serii autorki, w której jak zawsze zaskakuje czytelnika ukazując nowy świat ale i pozwala się porządnie wynudzić.
Nasza główna bohaterka, Bryce Quinlan, jest na pół fae i na pół człowiekiem oraz mieszka w tytułowym Księżycowym Mieście zwanym też Lunathion. W dzień pracuje w galerii z antykami, gdzie sprzedaje nie do końca legalne artefakty magiczne. Natomiast wieczorami prowadzi bardzo rozrywkowe życie. Co dziennie imprezuje ze swoją najlepszą przyjaciółką, z którą nie stroni od wszelkich atrakcji jakie zapewnia miasto. Jednak pewnego dnia jej życie diametralnie się zmienia. Po powrocie z imprezy, na którą wybrała się sama, zastaje w mieszkaniu zmasakrowane przez demona ciała przyjaciółki i jej watahy. Osoba posądzona o tę zbrodnię siedzi w więzieniu, jednak 3 lata później morderstwa zaczynają się powtarzać. Bryce dostaje od samego gubernatora miasta, zadanie rozwikłania tej sprawy razem z Huntem Athierem - upadłym aniołem. Jednak nie mają zbyt dużo czasu ponieważ, zbliża się narada na szczycie, na której jest zagrożone stanowisko gubernatora Micaha. A to nie jest na rękę nie tylko Micahowi ale i Huntowi, który ma z nim pewien układ. Czy para rozwikła zagadkę?
Jak zwykle pani Maas stworzyła cudowny świat, z którego ciężko się wyrwać. Tym razem pokazała, że w świecie fae i Wanów dochodzi do postępu technicznego. Są telefony komórkowe, telewizja, samochody, windy i inne dzieła XXI wieku. Z początku dziwnie mi się czytało, bo jakoś tak nie pasowała mi ta nowoczesna technologia do świata fantasy, zwłaszcza po poprzednich seriach pani Maas. Jednak bardzo szybko mnie to wszystko oczarowało. Zwłaszcza, że Świat jest dokładnie i szczegółowo przedstawiony. Natomiast jeśli chodzi o bohaterów to również, jak zawsze, są świetnie wykreowani, pełni życia i charakteru, jednak nie sprawiło to, że kogokolwiek z nich polubiłam. Główni bohaterowie zostali jakby przerysowani z poprzednich serii autorki. Nie ma w nich nic nowego tylko stały schemat, co mnie bardzo rozczarowało. Do tego Bryce sypie przekleństwami i wulgaryzmami prawie w każdej wypowiedzi, natomiast Hunt nie ma nic wspólnego ze swoim przezwiskiem Umbra Mortis. Za to fabuła jest dość ciekawa. Fajny pomysł połączenia fantastyki z zagadką kryminalną tylko szkoda, że śledztwo się ciągnie i ciągnie... Niby bohaterowie mają mało czasu na rozgryzienie tej sprawy, a mimo to zajmują się swoim życiem prywatnym.
Książkę czyta się przyjemnie lecz ja nie pochłonęłam jej zbyt szybko. Odkładałam ją co jakiś czas, ponieważ jest w niej dużo niepotrzebnych opisów i informacji, które nikomu nie są potrzebne, a tylko sprawiają, że głowa od nich boli. Akcja jest powolna i chwilami nudzi, jednak na szczęście chwilami przyśpiesza.
Więc tak, książka mnie nie powaliła ale jestem bardzo ciekawa ciągu dalszego, bo może być ciekawie. Fajny pomysł na fabułę i cudownie wykreowany świat sprawiły, że jestem na tak.
"Księżycowe miasto. Dom ziemi i krwi" cz. I to ciekawe połączenie kryminału z fantastyką, w którym znajdziemy i magię i współczesną technologię. Może i nie powali nas na kolana, ale mile spędzimy przy niej czas.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Utoboros.