Lenora Bell to bestsellerowa, wielokrotnie nagradzana autorka romansów historycznych. Pierwszy z nich pt. „Jak rozkochałam w sobie księcia” ukaże się w Polsce nakładem Wydawnictwa Otwartego już 12 stycznia tego roku. Kolejne tomy cyklu wydane zostaną w Polsce w kwietniu i lipcu.
Charlene Beckett to nieślubna córka hrabiego i kurtyzany. Mieszka z matką i młodszą siostrą Lulu. Prowadzą dom uciech. Ich życie w XIX-wiecznej Anglii nie należy do najłatwiejszych, dziewczyna cały czas musi walczyć o siebie i swój byt. Charlene bardzo kocha siostrę i z całych sił pragnie ją chronić przed złem tego świata. Nieoczekiwanie nadarza się okazja, która pozwoli Charlene spłacić długi i w końcu żyć szczęśliwie. Pewnego dnia u dziewczyny zjawia się żona hrabiego i oferuje jej sporą sumę pieniędzy. Charlene ma zastąpić na jakiś czas swoją przybraną siostrę Dorotheę i ma ją udawać przed księciem, który szuka żony. Książę wybrał już wcześniej kilka kandydatek (dokładnie cztery) i teraz spośród nich ma zamiar w ciągu trzech dni wyłonić tę jedyną, która będzie damą o nienagannych manierach i pomoże mu zadbać o rodowe nazwisko. Charlene damą nie jest, jej maniery również są dalekie od idealnych, jednak jest uderzająco podobna do Dorothei. Hrabina chce, aby Charlene zdobyła przychylność księcia i przyszłego męża jej córki. Dziewczyna ma go uwieść, ale nie może się zakochać. Czy ten plan się powiedzie? Co się stanie, gdy książę odkryje tę farsę? A co będzie, jeśli Charlene zakocha się w księciu?
Zarys fabuły powieści bardzo przypominał mi popularne filmy z zamianą ról. I słusznie, bo z czymś podobnym do zamiany ról mamy w książce do czynienia, z tym że rolę odgrywa tylko jedna ze stron. Całość jest jednak osadzona w trochę innych realiach, bo w XIX-wiecznej Anglii. Wspomniane filmy zawsze wprawiały mnie w dobry nastrój. Po książce nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, szczególnie, jeśli spojrzałam na okładkę, jednak okazało się, że książce również udało się poprawić mi humor. Jeśli mam być szczera, muszę napisać, że okładka mi się nie podoba. Moim zdaniem nie do końca koresponduje z treścią. Jednak zgodnie z twierdzeniem, aby nie oceniać książki po okładce, przystąpiłam do lektury i już od pierwszych stron dałam się wciągnąć w wir wydarzeń.
Książka „Jak rozkochałam w sobie księcia” to lekki romans historyczny z interesująco nakreślonym tłem historycznym, który w tym przypadku faktycznie jest tłem. Trochę się bałam, czy nie dostanę w tej powieści nadmiaru historycznych informacji, ale nie, jest ich tyle ile potrzeba, żeby mieć jakieś wyobrażenie o tym, jak wyglądało życie kobiet w XIX-wiecznej Anglii. Autorka dobrze opisała zwyczaje panujące w tamtych czasach, również klimat ówczesnych czasów jest w książce wyczuwalny. Najbardziej podoba mi się pomysł na fabułę, bo do tej pory mogłam coś takiego oglądać jedynie na ekranie. I przekonałam się, że pomysł z zamianą ról sprawdza się również w książkach, nawet z historią w tle. Pomysł świetny, bo generuje mnóstwo nieprzewidzianych zdarzeń i zabawnych sytuacji. Książkę bardzo dobrze się czyta, właśnie dlatego, że genialnie poprawia humor. Bohaterowie również należą do takich, których da się lubić, a głównej bohaterki – Charlene – nie da się nie pokochać. Dziewczyna emanuje dobrocią i życzliwością, walczy o lepszy byt z niezwykłą zaciętością. Jest przebojowa, piękna i powabna. Jest też bardzo empatyczna, a to jak bardzo troszczy się o swoją młodszą siostrę chwyta za serce. Książę jest nieco arogancki, ale też dobrze wychowany. Sam ma nienaganne maniery i tego oczekuje od przyszłej żony. Jego wybranka ma być wytworna, dystyngowana, o nieskazitelnym charakterze. Po śmierci ojca i brata to właśnie on musi zadbać o rodowe nazwisko, jednak wcale tego nie chce. Odpowiedzialność, która spadła na jego barki zdaje się mu ciążyć. Jest jednak człowiekiem odpowiedzialnym i honorowym, dlatego będzie musiał wywiązać się z powierzonego mu obowiązku. To małżeństwo to dla niego jednak tylko układ, a żona ma być partnerką w interesach.
Tak naprawdę nie mam się w tej książce do czego przyczepić. Odpowiada mi styl autorki, prowadzenie przez nią fabuły, w której nie brakuje zwrotów akcji i zaskakujących momentów. Jak już wspomniałam, książka jest zabawna. Obserwując poczynania głównej bohaterki można się uśmiać do łez. Nie brakuje w niej też bardziej namiętnych, pikantnych scen, dlatego również wielbicielkom erotyki ta książka powinna przypaść do gustu. A ponieważ erotyka w niej nie jest wulgarna, jest stonowana i zachowuje granice dobrego smaku, spodoba się również osobom, które za erotyką w książkach nie przepadają.