Żyją na ulicy, gdzieś obok nas, pozbawieni rodziny, godnej egzystencji, dachu nad głową, brudni, często odurzeni alkoholem. Mijamy ich obojętnie i z wielką odrazą dosłownie na każdym kroku, na każde uliczce większego miasta, ale mniejszego również. Są podobni do nas, ale jednego im brakuje – szczęścia. Nieoczekiwane wydarzenia sprawiły, że ich życie nagle zmieniło się w wieczną tułaczkę – stali się bezdomnymi. Ewelina Rubinstein jest autorką reportażu o ludziach zapomnianych przez system oraz przez tych, którym się udało, mają pracę, rodziny, dach nad głową. Samotność raczej im nie grozi. Bo tak jest prościej. Lepiej nie zajmować się czymś, co nas nie dotyczy.
Autorka poprzez serię rozmów próbuje przedstawić swoich bohaterów w nieco innym świetle, nie ulegając stereotypom. Znajdziemy u niej zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Zachowuje podczas tych spotkań dystans oraz obiektywizm, co sprawia, że książka staje się jedynie spisem ewidencyjnym, danymi statystycznymi pozbawionymi emocji. Wywiady prezentowane w publikacji wydają się mocno niedokończone, a rozmowa mechaniczna. Dziennikarka nie dopytuje, nie stara się dociekać głębszego sensu. Nie przenika do wnętrza swoich rozmówców. Jeśli nie chcą o czymś mówić, nie wyciąga prawdy. Chce jedynie zrealizować zamierzony cel, ograniczyć się do misyjności, odrobić zadanie – nic więcej.
Mimo tego, że Rubinstein nie ocenia, próbuje jednak zrozumieć. Swoją postawą i w ogóle zainteresowaniem bezdomnymi wywołuje powszechne zdziwienie w tym środowisku, gdyż powszechnie wiadomo, że każdy przypina im "łatkę" nieudacznika życiowego, który sam sobie jest winien, że tak skończył. Nikt nie pyta i nie szuka odpowiedzi. Ona jedna się odważyła.
Rubinstein chce pokazać, że człowiek bezdomny to jednak też człowiek – nie istota lepsza czy gorsza, mniej lub bardziej zniszczona przez los, który nie zawsze jest łaskawy i nie mamy na to wpływu, gdyż pewne wydarzenia determinują następne. Aby to pokazać, przejechała pół Polski, docierając do ogromnych aglomeracji, ale też małych miasteczek.
Publikacja to próba odpowiedzi na kluczowe pytania stawiane wprost: "dlaczego jesteś bezdomny?", "kim jesteś teraz, a kim byłeś?", "co się wydarzyło w Twoim życiu?". Tymi pytaniami wywołuje nieraz ogromne emocje, gdyż nikt wcześniej ich im nigdy nie zadawał. Jedyne, co im daje to swoją uwagę, życzliwość i empatię, która jednak jest bardzo zachowawcza, czyli nie ma tu przesadnego współczucia.
Porusza kwestie, o których zwykły śmiertelnik nawet nie raczy pomyśleć. Dziennikarce wcale nie chodzi tutaj o sytuacje patologiczne, gdyż czytelnik nie znajdzie ich w książce. To nie są też wybory życiowe samych bohaterów, ale splot nieoczekiwanych wydarzeń, a bezdomność jest skutkiem. Wiele jest tutaj smutku, szczerości, ale nie ma żalu oraz przeklinania na fatum. Są za to bardzo prawdziwe, skomplikowane ludzkie historie czy sprawy, które ich przerosły, którym nie podołali i dlatego doprowadziło to do ich porażki. Gdy patrzy się na to wszystko z boku, łatwo się ocenia i bezmyślnie atakuje.
Autorka bardzo powoli stara się wzbudzić zaufanie swoich rozmówców i ta ostrożność sprawia, że zaczynają zdradzać jej najbardziej skrywane tajemnice rodzinne. Książka stanowi przekrój przez kilka województw, w których występuje największa bezdomność na podstawie rzetelnych danych demograficznych.
Dla Rubinstein stanowią te dialogi z pewnością akt odwagi oraz siły psychicznej, ponieważ koleje losów ludzie, z którymi przyszło jej rozmawiać, są tak różne i zaskakujące jak samo życie.
Mimo najszczerszych chęci autorki reportażu pokazania tych ludzi z imienia oraz uwiarygodnienia ich istnienia jednak pozostaje pewien niedosyt, gdyż niektóre z tych rozmów były zbyt krótkie, aby czytelnik miał szansę na wnikliwe poznanie postaci. Momentami nie można oprzeć się wrażeniu, że autorka popadła w schematyzm, katalogując poszczególne sylwetki i ograniczając się do płytki rozmów z nimi.
Książka doskonale nakreśla problem braku przynależności do społeczeństwa. Otwiera oczy niedowiarkom. Ukazuje samotność każdego człowieka, który w przypadku problemów, zostaje bez wsparcia najbliższych. Reportaż zapada głęboko w pamięć i skłania do refleksji nad samym sobą, nad otaczającym nas środowiskiem jeszcze długo po przeczytaniu.
To jedna z tych publikacji, która niesie za sobą misję naprawczą i daje do myślenia, gdyż te historii uświadamiają społeczeństwo, a czasem nawet przestrzegają przed wyborem niewłaściwej drogi. To wreszcie książka o tęsknocie, o pogodzeniu się z życiem oraz smutku. Każdy, kto choć raz spotkał na swojej drodze bezdomnego, powinien przeczytać przynajmniej jeden z tych wywiadów.
Siedzą na ławkach w parku, pod mostem, w pustostanach… Są zaniedbani, brudni, cuchnący… Bezdomni. Ludzie, którzy z jakiegoś powodu stracili dobytek i znaleźli się na ulicy. Mijajmy ich niemal codzienn...
Siedzą na ławkach w parku, pod mostem, w pustostanach… Są zaniedbani, brudni, cuchnący… Bezdomni. Ludzie, którzy z jakiegoś powodu stracili dobytek i znaleźli się na ulicy. Mijajmy ich niemal codzienn...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @sylwiacegiela
Magia świąt w zwyczajnych gestach
Podobno w święta wszystkie marzenia się spełniają. Autorka ponownie zabiera nas do Zalesin, a tam znajduje się sklepik z pamiątkami należący do pana Franciszka, starszeg...
Historia usłana wspomnieniami w cieniu straty i choroby
Co się dzieje, gdy miłość spadnie na nas nieoczekiwanie w najmniej odpowiednim momencie? Jak odkryć siebie w obliczu straty spowodowanej chorobą bliskiej osoby? Czy stra...