Europa blues to czwarta część cyklu Drużyna A. Po raz kolejny spotykamy policjantów podlegających Janowi-Olovowi Hultinowi. Po raz kolejny towarzyszymy im w śledztwie na skalę międzynarodową.
Pierwsza sprawa z jaką się spotykamy jest dosyć specyficzna. Otóż znani nam już Paul Hjelm i Jorge Chavez trafiają do Skansenu, gdzie pewien człowiek został... pożarty przez rosomaki. Początkowo trudno mówić o jakiejkolwiek sprawie. Jednak wśród fragmentów jakie z niego pozostały jest noga, a na niej kawałek linki. To daje podstawę do przypuszczenia, że pożarcie przez rosomaki bynajmniej nie było nieszczęśliwym wypadkiem.
Kolejną sprawą jest tajemnicze zniknięcie 8 imigrantek, awantura w metrze i w końcu dziwna egzekucja na żydowskim cmentarzu. Tak jak w poprzedniej książce z cyklu wydaje się, że nic nie łączy tych spraw. Wkrótce okazuje się jednak, że jest inaczej.
Zapewne interesuje Was czy Arne Dahl korzystając z tego samego schematu nie staje się nudny. Nie jestem w stanie stwierdzić czy w dwóch pierwszych częściach schemat był podobny, ale w poprzedniej na pewno. Jak na razie autora ratuje to, że trochę inaczej podszedł do sprawy, więc nie nudzi czytelnika, jednak mam nadzieję, że kolejna książka z cyklu Drużyna A będzie nieco inna od poprzednich części.
Schemat podobny, ale temat zupełnie inny. Mamy bowiem do czynienia z wydobywaniem na światło dzienne historii kilku ludzi z czasów II Wojny Światowej, historie te rozgrywają się m.in. w Niemczech, jest także mowa o obozie koncentracyjnym, a co za tym idzie książka dotyczy także popełnionych zbrodni.
Temat bardzo ciekawy, bo zazwyczaj mówi się o tym co działo się w czasie wojny, a nie snuje się hipotez na temat dalszych losów wojennych zbrodniarzy.
Nie będę więcej pisać, bo już pewnie zdradziłam zbyt wiele. Niemniej jeśli ktoś szuka ciekawej historii w tych klimatach to spokojnie może sięgnąć po Europa blues.
Miło było poznać dalsze losy członków Drużyny A, choć trochę już pozapominałam. Jednak chyba bardziej wolę kiedy jest trochę mniej bohaterów. Nie twierdzę tutaj, że Arne Dahl za mało uwagi poświęca swoim postaciom, po prostu łatwiej się zżyć się z bohaterami kiedy jest ich mniej, łatwiej się wtedy na nich skupić.
Śledztwo jest bardzo zawiłe i tajemnicze, trudno cokolwiek wnioskować. Pod koniec akcja nabiera takiego tempa, że czytelnik już nie próbuje wyprzedzić bohaterów, a tylko czyta, czyta i czyta, bez tchu, nie mogąc oderwać się od książki i starając się nadążyć za coraz to nowymi odkryciami śledczych. I jedyne co można zarzucić autorowi to to, że nie ma żadnych spraw pobocznych, a Drużyna A niemal od razu odnajduje powiązania prowadzonych śledztw. Trochę to naciągane, bo to dziwne, że akurat nie ma żadnych innych spraw dla Rikskrim. Ale w zasadzie można to wybaczyć autorowi, bo nie przeszkadza w odbiorze książki.
Fanom cyklu Drużyna A szczerze polecam, zwłaszcza, że Europa blues jest chyba nawet lepsza od Na szczyt góry (poprzednia część), ale także wielbicielom kryminałów, bo ta książka ma wszystko co powinien posiadać kryminał- szybką akcję, zawiłą i tajemniczą intrygę.