Gry komputerowe-śmowe, na pole gałę pokopać by wyszli, a nie to ślęczenie przed ekranem, nic, tylko się w tych grach strzelają, gupie toto i takie płytkie! Nie, nie potrafię podać ani jednej nazwy gry komputerowej, dlaczego pytasz?
Zacznijmy od tego, że ta książka nie jest pisana z myślą o takich jak ja. Na kompie gram od wczesnego dzieciństwa i do dziś jest to jedna z moich głównych rozrywek - mnie nie trzeba tłumaczyć, co to jest avatar czy NPC, na czym polega MMORPG czy jak się gra w "Simsy". Isbister kieruje swoje eseje w stronę ludzi, którzy o grach wiedzą głównie tyle, że są i pewnie polegają na bezmyślnym patrzeniu w ekran. Czy gry wywołują pozytywne doświadczenia i emocje? A jeśli tak, to czy to czyni je sztuką? "How Games Move Us" to naprawdę cienka pozycja (na czytniku bez bibliografii wychodzi może z 80 stron) skupiająca się na czterech aspektach: dokonywaniu wyborów w grach solo, budowanie więzi w multiplayerze, angażowanie ciała w rozgrywkę (w końcu gry ruszają nas nie tylko emocjonalnie) oraz stwarzanie poczucia bliskości przez granie na odległość. Myślę, że i niecałe 100 stron to dość, by kogoś zainteresować tematem.
Mimo, że to nie do mnie, lektura wciąż przyniosła mi przyjemność. Głównie przez umiejętnie dobrane przykłady - pojawiło się sporo tytułów, które były mi nieznane lub z obszarów, w których nie siedzę. Automat towarzyszący protestującym na Wall Street, planszówka "Train", "Tekken" zadający faktyczny ból, tworzenie cielesnych figur w "Ninja Shadow Warrior", "Hush" komentujący rzeź w Rwandzie... Wachlarz przykładów jest dość szeroki. A nawet czytanie o tłumaczeniu "Simsów" komuś, kto nigdy ich na oczy nie widział było przyjemne, bo zderzało mnie z nieznaną mi perspektywą. Na duży plus pozytywność - nie mogę ukrywać, że środowisko graczy jest jakie jest i nieraz obcowanie z nim wysysa ze mnie siły. Przyjemnie było przeczytać wyrywki szczerych zachwytów nad różnymi aspektami gier, które przypomniały mi, co i ja w nich kocham.
"How Games Move Us" to dobry wstęp do uświadamiania o bogactwie motywów, historii i emocji w grach, w którym także starzy wyjadacze mogą znaleźć coś dla siebie (jeżeli choć trochę interesuje ich sztuka jako taka i eksperymentowanie z medium). Krótka pozycja ciekawsza bardziej pod względem przykładów niż przemyśleń, która może być początkiem zapoznania się z wciąż dla wielu tak obcym obszarem.
[Recenzja została po raz pierwszy opublikowana na LubimyCzytać pod pseudonimem Kazik.]