B.A. Feder to jedna z autorek, której twórczość chciałam poznać, dlatego wpisałam ją sobie na listę autorów, której publikacje muszę przeczytać w tym roku. Wybór padł na książkę "Emocjonalna ruletka", którą dostałam w prezencie od znajomych zaraz po jej zeszłorocznej premierze. Czy zatem pierwsze spotkanie z historią, która wyszła spod jej pióra, mogę zaliczyć do udanych? Już spieszę z wyjaśnieniem!
Główną bohaterką historii jest Claire — młoda kobieta prowadząca biuro rachunkowe, która wiedzie spokojne życie u boku ukochanego męża. Jednak pewnego dnia Matt znika, a ona nie ma pojęcia, co się z nim stało. Wraz z wieloletnim przyjacielem próbują szukać mężczyzny na własną rękę, jednakże Claire nie spodziewa się, że odpowiedź na pytanie: Co się stało z Mattem?, znajduje się na wyciągnięcie ręki, w komputerze zaginionego. Czy kobieta załamie się, gdy odkryje, że jej mąż był uzależniony od hazardu?
Jedno jest pewne, aby odzyskać stabilność finansową Claire, będzie musiała podjąć współpracę z rodziną Grimaldich — właścicielami kasyna, w którym Matt zaciągnął spory dług. Czy kobieta dogada się z nowym szefem? Czy znajdzie ukojenie w jego ramionach? Co wydarzy się, gdy na jaw wyjdą wszystkie skrywane dotąd tajemnice? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Zacznę od tego, że autorka miała świetny pomysł na fabułę. Jednak nie znając wcześniej jej pióra, obawiałam się, czy faktycznie uda jej się przelać go na papier w taki sposób, aby zachwycić nim czytelnika. I początkowo faktycznie nie mogłam oderwać się od lektury.
Bardzo podobało mi się to, w jaki sposób główna bohaterka odkryła drugą naturę swojego męża i jak została zmuszona do współpracy z rodziną Grimaldich, chociaż przyznam, że już od samego początku doszukiwałam się w tej "propozycji nie do odrzucenia" drugiego dna. I właściwie moje przypuszczenia okazały się słuszne — nie trafiłam tylko z jednym faktem, ale nie będę zdradzać jakim, aby nie psuć zabawy z samodzielnego odkrywania tajemnicy.
Myślę, że dużym plusem historii było również to, że główna bohaterka przeniosła się do rodzinnej posiadłości Grimaldich, ponieważ dzięki temu mogła lepiej poznać zarówno Ricka, jak i Declana. Jednak liczyłam na to, że autorka pokaże czytelnikom, jak od kuchni wygląda praca kasyna i na czym polega kreatywna księgowość w takim miejscu. Natomiast scen w obiekcie, które do tej pory było dla Declana najważniejszy, było w całej książce jak na lekarstwo. Szkoda, bo dodałoby to nieco wiarygodności nie tylko samemu wątkowi mafijnemu, ale również przemianie głównego bohatera.
To właśnie zmiana, która zaszła w Declanie pod wpływem Claire była w mojej ocenie najgorszym elementem całej powieści. Dla mnie wszystko zadziało się zwyczajnie za szybko. Brakowało mi płynnego przejścia od niechęci do wybuchu uczuć i miłości, przez co nie odczułam tej charakterystycznej chemii, która zazwyczaj towarzyszy tego typu relacji.
Niemniej jednak w większości dobrze bawiłam się podczas lektury, dlatego w niedalekiej przyszłości z pewnością zapoznam się również z innymi publikacjami autorki.