Emigracja recenzja

    Nowe cudeńko, czyli Emigracja samego anonima tego internetu czyli Malcoma XD.
Pierwsze pytanie to Jaka ona jest? Czy warto się za nią zabierać? Oj uwierzcie mi warto, ponieważ jest taka współczesna, tak to słowo nie powinno odstraszać w szczególności w porównaniu z tą książką. Tytuł mówi sam za siebie że jest to raczej historia o Emigracji, choć dowiedzieć się można trochę o życiu samego Malcoma. Pisze o tym o czym myśli i nie obija w bawełnę, inaczej mówi jak jest. Nie stwierdzajcie, że jest to tylko historia taka jak wszystkie bo taka nie jest. Pamiętacie ten moment-(uwaga tutaj tylko dla moli książkowych)-kiedy czytając książkę nawet nie wiedzieliście w którym momencie zaczęliście się histerycznie śmiać? I to tak bardzo, że musieliście spuścić na chwile, no dobrze trochę dłuższą chwile wzrok z czytanych wersów bo nic nie widzieliście przez łzy spowodowane śmiechem. Tak ja też nie. Do czasu. Do czasu czytania tej książki. Jasne, wiadomo, że nie wszystkich może śmieszyć to samo, ale ludzie zapewniam że choć raz, gdy będziecie mieć może i gorszy może i lepszy dzień i siągniecie po tą cudowną książkę to raz się uśmiechniecie i stwierdzicie, że nie mieliście aż tak gorzej jak Malcom wraz z Stomilem w pierwszych dniach w Wielkiej Brytanii. To największy plus tej książki. To to, że nie umiałam choć strony przeczytać bez uśmiechu. 
      Z jednej strony chciałoby się przeżyć takie historie a z drugiej chciałoby się ich bać. Ale Halo w czasie czytania jesteśmy w świecie nastolatków i to zdecydownie mnie kręci, choć na co dzień sama nią jestem.
Nie mogę się powstrzymać choć przez nie dodanie fajnego tekstu;

       To ten moment mojego załamania śmiechowego, choć było ich o wiele więcej.
Jasne, są tu przekleństwa i slang młodzieżowy ale to chyba nie przekreśli waszej szansy na przeczytanie naprawdę wartościowej książki, która rozweseli was do cna.
        Są plusy...ale tez i minusy. Nigdy nie ma tej jedynej książki zbyt ''idealnej'' by nie miała minusów, bo szukamy ją przez całe życie. Przynajmniej ja jeszcze jej nie znalazłam. To trochę jak z miłością, nieprawdaż? Wracając do tematu tym gigantycznym minusem, który znaczył strony tej książki i nie chciał odejść, to taka skomplikowaność. Chodzi o to, że czasami musiałam wracać i czytać od nowa kilka wersów sprzed bo nie rozumiałam co dokładnie chciał przekazać. To nie tak, że nie byłam skupiona, bo byłam. Jednak po prostu czasami nie rozumiałam jego przekazu, tego o czym napisał. Może wy ją lepiej zrozumiecie, bo zwyczajnie macie doświadczenia i będziecie wiedzieć. Jednak ja w niektórych momentach nie umiałam.
       Daje wam wolną rękę, spróbujcie. Sami się przekonacie, bo będziecie mieć inne zapewne odczucia. Jestem z niej zadowolona, choć będę musiała przeczytać ją kolejny i kolejny raz by wiedzieć o co chodzi.
 W każdym razie to nie problem.

Śladowo polecam
Ocena;7,5/10
Dziękuje za możliwość przeczytania Klubowi!
Pozdrawiam @Agotter.