Powieść ta jest najprościej mówiąc książką o książce a dokładniej o tajemniczym manuskrypcie, czyli jest to tematyka, którą bardzo lubię. Akcja książki toczy się w 1660 roku. Manuskrypt ten jest zagubionym dziełem pt. ,,Labirynt świata''. który na prośbę Alethei Greatorex ma zostać odnaleziony przez Isaaca Inchbolda, który jest głównym bohaterem książki. Jest on introligatorem. Posiada własną księgarnię - Nonsuch Books znajdującą się w London Bridge. Alethea Greatorex jest wdową, która chce odzyskać skradziony manuskrypt, który kiedyś znajdował się w imponująco wielkiej bibliotece w jej domu.
Isaac Inchbold pewnego dnia otrzymuje list od nieznajomej Alethei Greatorex, która zaprasza go do swojego domu, nie tłumacząc w ogóle, jaki miałby być cel jego wizyty. Dopiero po przybyciu bohater dowiaduje się o zadaniu, jakie chce mu zlecić Alethea. Isaac przyjmuje je a kobieta prosi go o zachowanie dyskrecji dotyczącej zlecenia.
Książka sama w sobie jest dosyć ciekawa, do jej przeczytania zachęca bardzo ciekawy opis powieści na okładce i wszystko byłoby w porządku gdyby nie pewne momenty, które podczas czytania bardzo, ale to bardzo mnie irytowały. Mianowicie książka zwiera bardzo dużo historycznych opowieści, które w większości naprawdę miały swoje miejsce w przeszłości. Niestety dla osób, które nie pasjonują się historią te fragmenty mogły być bardzo nużące. Często opisy bitew przeciągały się w nieskończoność i autor jak dla mnie mógł je naprawdę skrócić lub nawet pominąć, gdyż niektóre praktycznie nie miały związku z fabułą książki. Bardzo często opuszczałam te fragmenty nie czytając ich i nie miałam potem żadnego problemu by rozumieć, co się dzieje w książce. Duża liczba takich opisów sprawiała, że miałam ochotę odłożyć tę książkę i zacząć czytać coś innego.
Tak jak mówiłam książka zachęciła mnie swoim opisem na okładce. Gdy tylko przeczytałam o zaginionym manuskrypcie wiedziałam, że muszę ją wypożyczyć. Natomiast dalszy opis książki tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu: zamglone zaułki Londynu, zagadki, stare szyfry, mistyfikacje, zdrady i morderstwa. Gdyby ta mieszanka została dobrze wstrząśnięta i nie zmieszana tak wieloma historycznymi opowieściami, byłaby to idealna książka dla mnie. Natomiast przesycenie jej tak dogłębnie historią sprawiła, że powieść bawiła mnie tylko fragmentami.
Jako ciekawostkę podam jeszcze, że na kartach książki możemy odnaleźć fragmenty nawiązujące do Polski czy Polaków. Wymienione są w niej np. Wrocław, Karpaty czy Mikołaj Kopernik.