„Reality Fame. Walka o władzę” to książka o, jak sama nazwa sugeruje, telewizyjnym reality show, w którym uczestniczy muszą walczyć o popularność. Osoba z najniższym poparciem publiczności odpada. Jak poradzi z tym sobie Lisa Kane, dziewczyna, która nie walczy o sławę, lecz o pieniądze na spłatę długów?
Opis sugeruje, że gra, w której uczestniczy Lisa jest mroczna i nie pozwala na okazywanie słabości, a także na miłość. Jednak czy naprawdę tak jest?
Już od pierwszych stron czytelnik zostaje wrzucony do reality show, uprzednio dowiadując się niewiele o życiu głównej bohaterki. Sprawia to, że książka wydaje się być bardziej dynamiczna.
Autorka ma problem z liczeniem pieniędzy, czy też ze spójną wersją dotyczącą długów Lisy. Na początku ma kilka tysięcy długu, a później nagle robi się tego 80 tysięcy. Osoba, która wygra program ma dostać 100 tysięcy, a bohaterka uważa, że kwota ta pozwoli jej na spłatę długu ORAZ przeprowadzkę do Nowego Yorku. Nie mając praktycznie nic. Czy tylko mnie wydaje się to być absurdalne?
Konkurencje w programie to bardzo ciekawy temat. Wiele z nich przypominało zabawy na jakimś obozie dla dzieci. Karaoke, przyrządzanie drinków (no może dzieciaki by nie robiły drinków, ale coś bezalkoholowego, jak najbardziej), tory przeszkód, czy szukanie kopert w ogrodzie i zagadki, to nie jest coś w czym widziałabym dorosłych ludzi. Najbardziej jednak rozbawiło mnie traktowanie stworzenia plakatu jako bardzo trudnego zadania.
Zasady programu też mnie zdziwiły. Rozumiem zakaz bójek, jednak pozostałych nie bardzo. W programach tego typu „sprzedają się” emocje, dramaty i dynamiczne relacje między bohaterami. Jednak tutaj zachowują się jakby oszustwa uczestników (w granicach zasad) były czymś tragicznym dla oglądalności, ale bardzo fascynujące dla widzów było rysowanie plakatów. Za to mieli pokochać bohaterów programu. Rysowanie plakatów. Generalnie trochę to wszystko sobie przeczy, bo z drugiej strony twórcy programu chcą dramatów, kłótni, jednak zasady robią takie żeby ich unikać i być grzecznym. Podobny absurd jest w przypadku zasady „zero seksu w programie”, wszyscy uwierzyli w akcję z majtkami (nie będę spojlerować) dotyczącą właśnie seksu. Nie można było także wyciszać mikrofonów w miejscach innych niż łazienka, i to tylko na 3 minuty. Kamery były we wszystkich pomieszczeniach prócz łazienek i pomieszczeń obsługi. Jakim cudem Lisa wyłączająca w różnych miejscach swój mikrofon nie została nigdy przyłapana, mimo, że cały czas obserwowały ją kamery?
Inne dziwne akcje w „Reality fame..”: główna bohaterka po odpadnięciu jednej z uczestniczek z programu nagle ją lubi (nie miały praktycznie wcale kontaktu, a przynajmniej nie był on w żaden sposób zaznaczony). Reżyser – w końcu kto rządzi - on, czy widzowie, bo nie wyłapałam? „Najlepsza przyjaciółka” z programu olewała Lisę chyba więcej niż się z nią zadawała, ale to nie skłoniło głównej bohaterki do żadnej refleksji. Nawet jak „najlepsza przyjaciółka” z nią wcale nie rozmawiała. Główna bohaterka miała wydawcę przed napisaniem książki i jakimikolwiek notatkami, bo przecież jest pisarką. Później jednak dowiadujemy się, że znalazła wydawcę PO napisaniu książki. Ja już nie wiem, która wersja była poprawna.
Ta książka jest także naiwna. Lisa, mimo różnych niefajnych rzeczy, które robiła była wybielana. W kontraście do niej inne bohaterki były demonizowane za pierdoły. Nikt także nie ma samych fanów czy samych hejterów, a jednak tak tutaj była opisana sława.
Matka Lisy jest postacią widmo, przez całą książkę wiemy tylko, że istnieje, jest chora (ale na co to już nie wiadomo) i nie może pracować. Myślę, że ta postać, gdyby została rozwinięta, mogłaby wnieść do książki jakąś ciekawą relacje, inną niż romantyczna.
Podsumowując, książka nie jest zła, jednak posiada wyżej opisane mankamenty, które mi osobiście trochę przeszkadzały. Mimo wszystko spędziłam z nią miło czas. Jeśli ktoś potrzebuje luźnej, niezobowiązującej lektury np. na plażę i lubi lekkie romanse, to ta książka może mu się spodobać o wiele bardziej niż mnie.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.