Książka Sabiny Berman pt. "Dziewczyna, która pływała z delfinami." jest jedną z niewielu książek ostatnich miesięcy, która naprawdę mi się podobała. I co najważniejsze- nie czytałam ją, żeby ja przeczytać, ale aby ją poczuć. Ta książka sprawiła, że się śmiałam, wzruszałam i rozpływałam nad wieloma mądrościami w niej zawartymi.
Książkę trudno zaliczyć do jakiegoś jednego gatunku. To po prostu powieść "wolna od stresu"- jak głosi naklejka na okładce. Opowiada o Karen- autystycznej dziewczynie z rodziny Nieto, przygarnięta przez ciotkę, która powoli uczy ją życia i wszystkiego co w nim niezbędne. Karen ma umysł na poziomie przedszkolaka i jest stanowczo ociężała umysłowo, ale jej pamięć i inteligencja jest niespotykanie wysoka, co czyni ją wyjątkową. Nie trudno pokochać Karen już po paru pierwszych stronach, niewinna, bezbronna i naiwna przywodzi na myśl małą dziewczynkę, którą nie sposób nie polubić. Jednocześnie jest ona narratorką, która w prosty, dziecięcy sposób opisuje swoje życie. Dużą rolę pełni w niej ukochana ciotka i tuńczyki, które stały się głównym życiowym celem dziewczyny. Książka wspaniale opisuje autystyczną kobietę ukazując jej prostotę myślenia, jej Ja, które zmienia się z upływie czasu. Zostaje wciągnięte w wir ludzkich zachowań i problemów. Jednak nigdy nie przestaje być wierna jedynie swojemu Ja. Karen uczy się życia, uczy się tego co w nim najważniejsze- miłości. Miłości w różnych tego słowa formach.
"(...)mój nowy stosunek do rzeczywistości. (...) 3. Gdy rzeczywistość uwolni się od Ja, albo Ja uwolnię się od rzeczywistości- schwytać ją ponownie. Chwytać ją każdym zmysłem. To znaczy łapać rękami to, co jest blisko, (...) uważnie wąchać i słuchać tego, co jest blisko, (...) obserwować cierpliwie rzeczywistość(...) To jest połączyć się każdym zmysłem swojego ciała z powrotem do rzeczywistości."
Długo zastanawiałam się nad tytułem. Dlaczego akurat taki? Delfiny wcale nie odgrywają jakiejś znaczącej roli w tej powieści. Pomyślałam, że być może chodzi o metaforę. Delfiny są kojarzone z radością i wolnością. Dziewczyna, która z nimi pływa może być symbolem cieszącej się zżycia jednostki, tak jak one. Choć z drugiej strony nie ważne jak brzmi tytuł- i tak nigdy nie odda niesamowitości tej książki.
Cały czas mamy do czynienia z ociężałą umysłowo osobą, która patrzy na świat przez pryzmat własnego Ja. Podczas czytania możemy spojrzeć na nasz ludzki świat oczami zupełnie kogoś innego, kogoś kto potrafi wyłączyć się na otaczający świat i kto jest na tyle odważny by zaprzeczyć teorii Kartezjusza "Myślę więc jestem." Karen podważa to twierdzenie własnym życiem. Wcale nie trzeba myśleć, aby istnieć. Rzeczy, które nas otaczają istnieją, choć nie myślą. A człowiek, kiedy przychodzi na świat- najpierw zaczyna istnieć, a dopiero potem do głosu dochodzą myśli.
Książka Sabiny Berman jest piękna, poruszająca i pozwala delektować się literaturą głęboką ale jednocześnie prostą. Myślę, że każdy odbierze tę książkę na swój własny sposób, czego Wam życzę i absolutnie zachęcam do przeczytania. :)