Asystentka recenzja

Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałoby nasze życie bez tych wszystkich technologicznych nowinek?
Ostatnio coraz częściej łapie się na tym, że miałam ograniczyć korzystanie z telefonu, niestety wychodzi odwrotnie. Zacytuję " I dopamina się dopomina w c*** kontrola poszła.."
To jest straszne jak technologia owija nas sobie wokół palca, fakt jest sporym ułatwieniem, rozrywką i wygodą, jednak jakim i czyim kosztem?

Josephin, samotna rozwódka poszukuje sensu życia. Brak większych obowiązków, samotność odbija się na jest samopoczuciu. Postanawia wynająć od przyjaciółki luksusowe mieszkanie za dość mały czynsz, ze względu na znajomość. Ot takie polepszenie szarej codzienności. Początkowo wszystko jest idealne, a powroty do apartamentu dają bezpieczną przystań i towarzyszkę od rozmów, niejaką Asystentkę Electrę.
Jednak do czasu. Zaczynają dziać się przypadkowe sytuacje, a asystentka zaczyna wspominać o rzeczach, które są największym sekretem Jo.. Skąd technologiczna asystentka miałaby mieć pojęcie o jej tajemnicy? Czy może to wymysły kobiety i początek choroby genetycznej?

Przyznam, że czytając kolejny thriller psychologiczny myślałam, że już rozgryzłam całe zamierzenie, ale jak to autor S. K. Tremayne, lubi dodać niespodziankę. Tak więc na plus, jednak sam fakt przerażający.
Stworzona fabuła bazująca na technologicznych nowinkach i zautomatyzowaniu domu, przeraża mnie bardzo. I na pewno, nigdy nie będę miała takiej technologii w swoim otoczeniu. Sam fakt naszego telefonu i każdego ciasteczka, rozmowy z kimś, a później.. Otrzymujemy propozycję wymienionych rzeczy.. Coś tu nie gra. Mam nadzieję, że również to zauważyliście i stajecie się bardziej ostrożni.
Pomimo swojej przewidywalności tematycznej, finał daje się zaskoczyć, zachowanie bohaterki daje do myślenia (od razu bym się wyniosła z takiego wynajmu).

Szczerze zachęcam do zapoznania się twórczością S. K. Tremayne, ponieważ autor pisze wyjątkowo ciekawie, potrafi zaskoczyć i namieszać, a to się bardzo ceni w literaturze psychologicznej.