Lucky Luke to kultowy bohater nie tylko komiksów, lecz także filmów animowanych.
Ja pierwszy kontakt z nim miałam wiele lat temu właśnie w komiksie, lecz już moje dzieci i wnuki wolały kreskówki. Lecz nie będę tego porównywać, gdyż przecież nie o to tutaj chodzi.
Na album "Pod niebem Zachodu" składają się trzy historie: "Powrót Joego Cyngla"; "Pora spędu bydła"; oraz "Wielki pojedynek". Nie są to zbyt skomplikowane opowieści, lecz przecież one powstały już dawno temu. Nie są może dla młodszego pokolenia tak atrakcyjne jak nowoczesna komiksy, lecz ja mam pewien sentyment tych rysunków, bo przypominają mi młodość...
Lucky Luke to samotny kowboj, który nie boi się żadnych niebezpieczeństw, walczy ze złem i zawsze potrafi sobie poradzić z przeciwnościami losu.
Nasz dzielny bohater tym razem musi się zmagać z kilkoma kłopotami. Joe Cyngiel porwał mu konia dla swoich niecnych zamiarów, a bez konia nasz kowboj nie będzie mógł wziąć udziału w wyścigu, więc Luke musi znaleźć sposób na jego odzyskanie. Kowboj musi zmierzyć się również z dość przebiegłymi złodziejami bydła, lecz samotny i dzielny Luke potrafi również być sprytny. W ostatniej historyjce Lucky Luke wmiesza się nawet w walki bokserskie i zostanie menadżerem młodzieńca mającego dynamit w pięściach, ale szybko się przekonuje, że o zwycięstwie na ringu nie zawsze decyduje sprawność bokserska, ale także inne rzeczy.
Wszystkie te historie mogłyby być samodzielnymi komiksami, więc tym chętniej sięga się po trzy w jednym, mając więcej do czytania i oglądania.
Opowieści o nieustraszonym i najszybszym rewolwerowcu to absolutna klasyka i warta jest poznania i zapamiętania, bo z pewnością miała dość duży wpływ na znaczenie komiksu nie tylko w Europie. Zresztą, czytanie o Lucky Luke'u, legendzie Dzikiego Zachodu, to wielka przyjemność i rozrywka a sympatyczny bohater jest ulubieńcem nie tylko dzieci. Dobry humor, świetne rysunki i duża porcja gagów to znaki rozpoznawcze dla opowieści Lucky Luke’a. W tym albumie zabrakło mi tylko moich ulubionych złoczyńców, czyli... braci Daltonów, lecz znajdę ich w innym albumie.
Myślę, że nie trzeba zbyt mocno reklamować tego klasycznego komiksu. Mimo to zachęcam tych, którzy jeszcze go nie znają.