Dziedziczka smoka. Tom 1. Testament Thubana recenzja

Książka jest kierowana raczej do osób młodszych, co jednak nie znaczy, że jest zupełnie niewinna. Oczywiście nie znajdziemy w niej scen brutalnych zabranych z kryminału, ale bardzo dobrze opisane chwile bólu, szczególnie postaci zniewolonych przez wrogów smoka Sofii. Świat książki nie jest skomplikowany, nie najdziemy w nim innych stworzeń prócz ludzi i smoków, które też objawiają się jedynie w formach wspomnień, czy wypowiadanych słów. Powieść odbywa się w świecie naszym, a mówiąc dokładnie w Grecji, Włoszech, co powoduje, że warto do niej sięgnąć choćby po to, aby poznać bliżej wspaniałe krajobrazy rodzinnych stron twórczyni. Muszę powiedzieć, że książka nie miło mnie zaskoczyła, gdyż po przeczytaniu Wojen Świata Wynurzonego i Kronik Świata Wynurzonego, ucieszyłam się na nową trylogię tej autorki, jednak nie jest ona moim zdaniem tak świetna jak poprzednie. Po okładce, spodziewałam się czegoś, co będzie się działo w innym świecie, stworzonym od podstaw, jednak znowu sprawdziło się przysłowie "Nie oceniaj książki po okładce". No właśnie, po okładce. Po okładce wnioskowałam, że będzie to coś o wojowniczce, jak w przypadku Kronik, prawda jednak okazała się zupełnie inna, nieco bolesna. Nie twierdzę oczywiście że książka jest koszmarna i w ogóle mi się nie podoba, jednak uważam, że jeżeli do kogoś przemówiły poprzednie tomy książek tej autorki, ten może dać wrażenie, że został napisany zanim Licia Troisi zaczęła w ogóle zacząć wydawać książki, gdyż czytając przygody głównej bohaterki, miałam wrażenie, że powieść była pisana w formie ćwiczeń, przed prawdziwym ukazaniem zdolności twórczyni, a teraz została po prostu opublikowana, bo autorka okazała się naprawdę sławna.