Philippa Gregory to autorka, która specjalizuje się w powieściach historycznych. Ma na swoim koncie kilka serii, m.in. Wojnę Dwu Róż. Do innej sagi należy natomiast „Dziedzictwo”, które wydała Książnica należąca do Grupy Wydawniczej Publicat. Jest to „Sada Rodu Laceyów”.
Beatrice od dzieciństwa zafascynowana była ziemią. Jako córka bogatego właściciela ziemskiego mogła podziwiać pracę na roli. Ojciec zabierał ją ze sobą, gdy jechał wypełniać swoje obowiązki. Matka nie była zadowolona. Chciała, by Beatrice wyrosła na młodą, skromną pannę, która ma w głowie założenie rodziny i szacunek do męża, a nie pociąg do ziemi. Jednak dziewczyna tylko to kochała. Wraz z ojcem doglądała pracy robotników, pomagała w wypasaniu owiec, rozpoznaje zboża. Jej brat, Harry, nie jest zainteresowany ziemią. A przecież ona ma być jego własnością, gdy dorośnie. Beatrice nie może znieść tej myśli. Zaprzyjaźnia się z Ralphem, chłopakiem, który pomaga w tropieniu kłusowników. Jemu ta ziemia także wydaje się wszystkim. Oboje mają obsesję na jej punkcie, a po pewnym czasie także na swoim punkcie. Ich przyjaźń szybko przeradza się w miłość i namiętność. Postanawiają, że razem posiądą tę ziemię. Beatrice nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie konsekwencje będzie miała ta decyzja. Wie jednak, że nie może żyć z biednym synem Cyganki – jego ludzie nie będą szanować. Ją uważają za „pana” tych ziem.
Narracja pierwszoosobowa pozwala zapoznać się z myślami i motywacjami Beatrice. To bardzo cenne, bo dziewczyna ma naprawdę ciekawe pomysły i bez tego wprowadzenia trudno byłoby wszystko od razu zgadnąć.
Beatrice to silna kobieta, która w dość młodym wieku poznaje czym jest namiętność i chęć władzy. Musi radzić sobie z niesprawiedliwością świata – tym, że to jej brat będzie dziedzicem, nie ona. Mimo wszystko kocha ziemię i swoją miłością niejednokrotnie ratuje ją przed zmarnowaniem. Jest też pełna pasji i nieco porywcza, czasem szalona, przebiegła i uparta. Wytrwale dąży do wyznaczonych celów, choć nie omija jej związany z tym stres i lęk.
Postacie są dobrze skonstruowane, dość różnorodne, choć w większości kierują nimi te same pragnienia – spełnienia seksualnego i umiłowanie ziemi. Język jest mocno uwspółcześniony, co momentami nie pasowało do treści. Sama Beatrice jest także mocno współczesna – to nie kobieta, która pozwoli sobą kierować, to dziewczyna, która chce walczyć o swoje.
Historia skupia się na życiu Beatrice i jej rodziny. Opowiada ona o swoich przeżyciach i walce, jaką stoczyła, by móc mieć to co kocha. Nie zawahała się przed czynami, które należy uznać za haniebne, niegodne i czasami wręcz zabronione i obrzydliwe. W książce da się wyczuć dążenie do władzy, które przebija z każdej strony.
To chyba pierwsza z książek Gregory, w której znalazłam tak dużo cielesności i oddawania się przyjemnościom. Beatrice jest młodą kobietą, dla której seks jest czymś, co daje jej wiele radości, ale też toruje drogę do zdobycia tego, czego dziewczyna pragnie.
Ogólnie książka mi się podobała, choć jest inna od serii, które do tej pory czytałam. Może ma to związek z tym, że bohaterowie to właściciele ziemscy, nie królowie i władcy. Inny wymiar opowieści wymagał też innej oprawy. Styl autorki pozostał jednak ten sam – wciąż stara się wciągnąć w opowieść różnymi zabiegami, m.in. zwrotami akcji, intrygami i niedopowiedzeniami. W książce znajdziemy żądzę władzy, miłość, namiętność, zemstę, lęk, poświęcenie – to tylko niektóre z motywów pojawiających się w lekturze.
Polecam fanom twórczości Gregory oraz tym, którzy lubią powieści historyczne. To nieco inna lektura, bo o niższej warstwie społecznej, jednak nie mniej interesująca.