W drugim tomie „Dziedzictwa Agwatronu” poznajemy Dianę, która wraz z matką przeprowadza się do starego domu, który odziedziczyły. Sąsiedzi twierdzą, że dom jest nawiedzony i ku przerażeniu Diany okazuje się, że mają rację, ponieważ dziewczyna już pierwszej nocy słyszy dziwne odgłosy dochodzące ze strychu.
Znajdują też sztylet, który przysporzy im dużo kłopotów, a dzięki poznanej na strychu istocie Diana pozna skrywane tajemnice swojej rodziny i trafi do Agwatronu. Tam razem z nowymi przyjaciółmi będzie musiała wypełnić trudną misję, od której zależeć będą losy nie tylko tej magicznej krainy, ale też Ziemi i krain w innych wymiarach.
Kiedy zaczynałam czytać tę książkę, miałam nadzieję zobaczyć chociaż minimalny postęp jeśli chodzi o warsztat autorki. I jakie było moje zaskoczenie, kiedy zamiast niewielkiego postępu czekał mnie wielki krok naprzód ;)
Fakt, że jeszcze sporo przed nią pracy i doskonalenia umiejętności, ale jeśli będzie rozwijać się w takim tempie to wróżę jej wspaniałą przyszłość!
Zniknęło to, co mnie drażniło – nie rzuca się w oczy nastoletnia naiwność.
Za to mamy bardziej rozbudowane wątki i lepiej napisanych bohaterów.
Naprawdę jestem bardzo zadowolona z lektury.
Przede wszystkim ukłony w stronę autorki za świat, który sobie wymyśliła. Zawsze podziwiałam osoby, które tworzą świat od podstaw, z jego prawami, legendami i istotami w nim żyjącymi. Poza znanymi wszystkim wampirami, czarownikami, smokami czy krasnalami spotkamy też kilka całkiem nowych stworzeń o zadziwiających zdolnościach. Ale nawet te ‘znane i oklepane’ autorka stworzyła na nowo, po swojemu.
W arcytrudnej misji, jaką jest droga na Górę Wieczności towarzyszymy bohaterkom przy czterech Próbach Żywiołów, których szczegóły są tak dopracowane, że czujemy się jakbyśmy naprawdę wędrowali z nimi.
I to jest chyba to, czego mi brakowało w poprzedniej części. Niektóre sprawy były potraktowane dość ogólnikowo i nie można było się wczuć. Tutaj autorka odrobiła zadanie domowe i stworzyła dopracowaną fabułę, gdzie wszystko toczy się płynnie, bez żadnych przeskoków i urywania akcji. Jednocześnie cały czas coś się dzieje i nie ma czasu na nudę.
Postacie są tutaj jakby bardziej pełnowymiarowe. Lyra to pewna siebie wampirzyca, która ma jednak swoje lęki. Diana jest człowiekiem, który musi odnaleźć się w obcym świecie i mimo obaw świetnie sobie z tym radzi. Aniela – od niedawna czarownica - dopiero uczy się magii. Idzie jej dość dobrze, a mimo to strasznie denerwuje ją, że czegoś nie potrafi.
Dość szybko się z nimi zżyłam i razem z nimi przeżywałam wszystko, z czym przyszło im się zmierzyć.
Spotykamy też głównych bohaterów poprzedniej części, którzy tym razem są na dalszym planie. Zabrakło mi tylko mojej ulubionej – czarownicy Agnes. Chętnie bym o niej jeszcze poczytała.
Jeśli ktoś po recenzji pierwszego tomu miał wątpliwości czy sięgać po tę serię to mam nadzieję, że teraz te wątpliwości rozwiałam. Polecam miłośnikom fantastyki i to nie tylko tym nastoletnim.
Mam nadzieję, że powstaną kolejne tomy i tym razem będę już po nie sięgać bez wahania ;)