Ewa Zawistowska Dziadek Władek O Broniewskim, Ance i rodzinie,
Przyznam, że niespecjalnie pamiętam twórczość Władysława Broniewskiego ze szkoły. Zanim sięgnęłam po opracowany przez wnuczkę poety ogromny zbiór listów rodzinnych, pamiętałam jedynie krótki fragment utworu" Kiedy przyjdą podpalić dom, ten, w którym mieszkasz Polskę... " oraz to, że Władysław Broniewski stworzył cykl wierszy, współczesnych trenów poświęconych swojej przedwcześnie zmarłej córce Ance. Gdyby nie pełne smutkuvwiersze pisane o Ance, w ogóle miałabym wrażenie, że to taki żołniersko-polityczny autor, ulubieniec powojennej władzy, mający w dodatku to szczęście czy nieszczęście, że napisał swego czasu utwór poświęcony Stalinowi, który z resztą wygrał ogłoszony w tamtych czasach konkurs. Swoją drogą ciekawa jestem, jakimi utworami reprezentowany jest obecnej w podstawie programowej?
"P.S. Przyszła mi - tuż przed zaklejeniem tego listu - b. zabawna rzecz do głowy. Że mianowicie nasze listy - wszystkie, jakie kiedykolwiek do siebie napisaliśmy - wyglądają jak fragmenty reportaży albo korespondencja kogo chcesz, tylko nie tzw. młodego małżeństwa. Ale może to i dobrze. Nie że "nic tak kobiety nie plami jak atrament" - tylko po prostu myślę, że i tak wiesz. Prawda, że wiesz? Kochany, całuję Cię bardzo mocno Anka"
Ewa - wnuczka Władysława Broniewskiego a córka Anki, Joanny Broniewskiej-Kozickiej i Stefana Kozickiego, po śmierci babci Jasi, stała się właścicielką zamkniętego w skrzyni, starannie powiązanego wstążkami archiwum listów, dokumentów, zdjęć i książek z dedykacjami. Było naturalne, że to ona w przyszłości powinna zająć się opracowaniem korespondencji, która krążyła pomiędzy członkami rodziny pod koniec lat czterdziestych, a potem w latach pięćdziesiątych, kiedy oboje rodzice Ewy wyjechali na dwa lata do Paryża, mama na studia reżyserskie, ojciec zaś do pracy w ambasadzie. Liczne listy wędrowały pomiędzy jej rodzicami, rodzicami i dziadkami, a w późniejszych latach kierowane były również do niej.
Mówi się, że nieelegancko jest czytać cudzą korespondencję, zaglądać w czyjąś prywatność. Z drugiej strony fascynujące jest móc dowiedzieć się czegoś więcej o zwykłym życiu osób, które miały okazję wyjechać za granicę w trudnych powojennych czasach, zostawiając pod opieką rodziny córkę. Czytać o tym jak rosła, zmieniała się, o wysyłanych w paczkach prezentach. Dowiedzieć się więcej o alkoholizmie Władysława Broniewskiego, o napisanym przez niego Słowie o Stalinie, spotkaniach babki komunistki z Wandą Wasilewską, tajemniczej chorobie Anny, okolicznościach jej śmierci. Chociaż większość korespondencji dotyczy oczywiście życia prywatnego, to jednak wyłania się z niej również obraz rzeczywistości polskiej lat pięćdziesiątych. Tęsknota za dzieckiem, smutek, mnóstwo pracy, czasem małe rodzinne konflikty czy prośby o zmierzenie długości nóżki dziewczynki, żeby można było kupić w Paryżu a potem wysłać do Polski buciki, przemycane w paczkach cytryny i pomarańcze. Obszerną, niezwykle interesującą korespondencję ilustrują liczne zdjęcia z archiwum rodzinnego.
Jestem naprawdę usatysfakcjonowana lekturą. Tym bardziej, że sztuka epistolograficzna, wyparta przez nowe technologie, jest coraz mniej popularna we współczesnym świecie i tego typu opracowań może być coraz mniej. Te listy bezsprzecznie warto przeczytać.