Dżentelmen w Moskwie recenzja

jestem zdania, że każdy z nas ma takie miejsce, które w jakiś sposób go do siebie przyciąga i które bardzo chce zobaczyć. dla mnie takim miejscem jest moskwa. bardzo chciałabym zwiedzić to miasto, a wszystko nasiliło się jeszcze bardziej, gdy przeczytałam tytułowego dżentelmena. spotkałam się z tym autorem pierwszy raz, ale muszę przyznać, że nie musiałam długo czekać, aby zostać przyjemnie zaskoczoną. hrabia rostow, główny bohater tej pozycji oczarował mnie jeszcze na początku i od razu się polubiliśmy. 

jest to historia człowieka, który wbrew pozorom był buntownikiem. cichym, spokojnym i opanowanym, ale buntownikiem. po tym, gdy okazało się, że nie ma już prawa brać udziału w życiu publicznym, to hotel stał się jego życiem. to właśnie w metropolu spotkał miłość, pracę i rodzinę oraz przyjaciół. to, że został wykluczony i obciążony wyrokiem, wcale nie oznaczało, że zamierzał się poddać. i właśnie to najbardziej mnie urzekło w postaci hrabiego. było jeszcze kilka innych aspektów - między innymi jego ogłada i bycie prawdziwym dżentelmenem - ale nie będę się nad nimi rozgadywać, aby nikomu niczego za bardzo nie spojlerować. rostow nie poddawał się i chociaż w tle działy się najróżniejsze dramaty w historii świata, to on wciąż z zadartą głową stawiał czoła przeciwnościom losu. 

podsumowując, była to historia, która zaskoczyła mnie i to naprawdę pozytywnie. czytało się ją przyjemnie i szybko, a po zakończeniu pozostał niedosyt. rzadko kiedy spotykam takie książki i cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać. gdyby powstała druga część, sięgnęłabym po nią bez najmniejszego wahania. mogę ją wam polecić i z ręką na sercu powiem, że była to chyba najlepsza książka, jaką udało mu się przeczytać w ubiegłym roku.