Książka jest bardzo ciekawym doświadczeniem czytelniczym, szczególnie dla miłośników powieści postmodernistycznych. Autor prowadzi grę z czytelnikiem, dyskutuje z nim, wyjaśnia, bawi się narracją. To mi przypomina 'Kochanicę Francuza' i ...'Beniowskiego' Słowackiego. Już za to - uważam - warto było czytać tę książkę, bo powieści, w której dyskursywność jest prowadzona tak płynnie, tak sprawnie i tak ciekawie, jest w sumie niewiele.
Po drugie, autor dyskutuje na temat życia i twórczości Conrada, którego jest tłumaczem. Jego bohater i narrator, Jose Altamirano to rówieśnik Conrada, Kolumbijczyk, który przeżył budowę kanału Panamskiego i zawieruchę polityczną w swoim rodzinnym kraju, Kolumbii. Już jego ojciec uczestniczył piórem w budowie tego kanału. Dzieje rodziny Altamirano pokazane w powieści, z całą plejadą barwnych i nie zawsze doskonałych postaci, to przedstawiciele tego regionu świata, Ameryki Południowej, Kolumbii, kraju utworzonego na początku XIX wieku. Odniesienia do Conrada i w ogóle to wydarzeń europejskich, pokazują jak odległe było życie tej części świata od Europy. Europejczycy byli tam łowcami przygód, dostarczycielami pieniędzy, albo awanturnikami. Inne były w Kolumbii problemy, inna filozofia życia, inne zasady, inne doświadczenia historyczne. Widać też jak bardzo europocentryczne jest nasze myślenie, jak bardzo musi je wyprowadzać narrator swoimi dyskursami, opisami i opowiadaniem.
Wydaje mi się, że wprowadzenie tak niejednoznacznej postaci Conrada do powieści było celowe również ze względu na biografię Conrada: potomek polskich arystokratów i uczestników powstania, człowiek, który swoją tożsamość zbudował na nowo już w dorosłości, emigrant i imigrant, pasuje do całej powieści, do historii kontynentu zbudowanego przez imigrantów, którzy stworzyli nową tożsamość. Nic nie jest tutaj czarno-białe, postacie nie są kryształowe i tak jak w powieściach Josepha Conrada zło jest złem, a człowiek jest zdolny do największych podłości, gdy mu na to pozwolą warunki.
Nie jestem do końca pewna tego, że zrozumiałam i wyłuskałam wszystkie wątki powieści, całe jego przesłanie, ale na pewno coś ta powieść we mnie poruszyła, chyba skłoniła mnie do refleksji nad zróżnicowaniem świata, nad refleksją, że mamy ileś różnych światów, że Europa nie jest jego pępkiem, i nie ma monopolu na cierpienie, historię i prawdę.
Zakończę cytatem z powieści:
(strona 106) mówi narrator:
'Trybunale Czytelników:oto staję przed wami, by przedstawić sprzeczną wersję wydarzeń, by odgarnąć listowie, wzbudzić zamęt w spokojnym domu odziedziczonych prawd'.