Z żalem przekręciłam ostatnią stronę powieści Dwie miłości, a tym samym zakończyłam przygodę z trylogią ukraińską. Zrobiła na mnie wrażenie, poruszyła, wywołała wiele emocji.
Ale teraz o jej trzeciej części.
Dwie miłości zaskakuje juz na samym początku. Może nawet rozczarowują ale im dalej, tym bardziej rozumiałam cel takiego właśnie obrotu spraw i podobał mi się. Elizabeth podejmuje po raz ostatni próbę odnalezienia męża i wyrusza do małej wioski, przekonana, że właśnie tam go znajdzie. Andrew traci z nią kontakt dlatego tez rozpoczyna poszukiwania.
Tym razem to głównie on będzie musiał stawić czoła wielu trudnym sytuacjom, cierpieniu, bólowi i ojcostwu. Poznajemy go jeszcze lepiej, podobnie jak matkę Elizabeth-Julię, która okazuje się wcale nie być taka zgorzkniała i nieprzyjemna, jak wcześniej można było przypuszczać. Więcej dowiadujemy się o jej losie, wiemy więc już, co ją ukształtowało, dlaczego jej życie tak się potoczyło, że kontakty z córką były naprawdę słabe.
Wątek polityczny jest juz słabiej zarysowany, choć obecny. Do władzy dochodzi Juszczenko i Ukraina wydaje się być bardzo blisko zmian, tych najważniejszych, czego dowodem jest choćby mówienie na głos o zbrodniach byłego prezydenta Kuczmy.
Tytuł powieści mówi o dwóch ale tych miłości w tej ostatniej części trylogii jest znacznie więcej. Jest miłość ojca do córki, ojca do syna, pojawiają się nowe uczucia między bohaterami, którzy nie znali się, którzy też nie spodziewali by się, że jeszcze dopuszczą do siebie blisko drugiego człowieka. Pięknie Nurowska pisze o miłości, jako o tej, która nie wybiera, która po prostu się zdarza, bez względu na wiek potrafi wejść w życie człowieka i diametralnie je odmienić. Trzeba tylko pozwolić sobie kochać. A czasem trzeba zawalczyć: o miłość, o siebie i tych, których kochamy.
Maria Nurowska pozwala uwierzyć w drugiego człowieka, pokazuje jak bardzo można się zaangażować i jak wiele dzięki temu osiągnąć, wiele dać ale tez zyskać.
Nie ukrywa też uniwersalnej prawdy o przewrotności losu, który na różne najdziwniejsze sposoby wciąż wystawia człowieka na próby, stawia przed nim coraz to nowe wyzwania, nakazuje podejmować decyzje.
Polecam trylogię ukraińską. Nie tylko wielbicielom twórczości autorki. Ale wszystkim tym, którzy cenią proste aczkolwiek subtelne mówienie o uczuciach, którzy z zainteresowaniem śledzą międzynarodowe wydarzenia i chcą dowiedzieć się więcej o naszych wschodnich sąsiadach.
A najlepsza część? Pierwsza i trzecia.