Lepsza miłość niż brak miłości recenzja

Siódma i ostatnia część przygód naszej ulubionej bohaterki Duni; o dziewczynce, która zawsze jest szczęśliwa. I wiecie co?? Chyba najlepsza, najfajniej napisana i świetnie przetłumaczona. Córka przeczytała właściwie jednym tchem...a ja zaraz za nią, głównie po to, by sprawdzić, czy rzeczywiście. I owszem, czyta się iście komfortowo.
Z założenia na naszym profilu miały znaleźć się książki, po które warto sięgnąć i cała seria o Duni właśnie taka jest - dla dzieciaków w wieku 5-10 lat będzie niesamowitym gwiazdkowym (czy z innej okazji) prezentem.
A w domowej biblioteczce prezentuje się cu-do-wnie! ( to takie info dla książkowych koneserów)
W tej części nasza Dunia znika nagle ze swojego żółtego domku i ani najlepsza przyjaciółka Frida, ani stęsknione dzieci z klasy ( w tym trochę zakochany Poducha) nie wiedzą, co się z nią dzieje. Tymczasem dziewczynka jako powikłanie po anginie dostaje zapalenia płuc i znajduje się w szpitalu. Jednak nawet poważna choroba nie przeszkadza jej w pogodzeniu taty z jego ( tak, już byłą) narzeczoną Werą i doprowadzeniu do ustalenia ostatecznej daty ślubu.
W tym celu wyruszają do Włoch, gdzie Dunia zwiedza włoskie zabytki, gubi się w Rzymie i cały czas rozpaczliwie tęskni za Fridą. Przeżywa także swój udział w pierwszym w życiu prawdziwym włoskim weselu. I właśnie w Rzymie dowiaduje się czegoś, co na zawsze zmieni życie jej rodziny.
Jednak stęskniona za przyjaciółką robi wszystko, by mogły się spotkać. A tymczasem Fridzie znika powierzona jej opiece młodsza siostra i przerażona dziewczynka ukrywa się w stosie gałęzi. Na szczęście pojawia się Dunia i...od teraz wszystko wydaje się łatwe i możliwe!
Moja mądra córeczka miała rację. Jednym tchem czyta się o tych małych wielkich dziecięcych problemach. A wniosek?? Wniosek jest taki, że prawdziwi przyjaciele zawsze zachowują cię w swoim sercu.
Piękne ilustracje, duża czcionka, przejrzysty druk. Twarde okładki nadają elegancji, a strona tytułowa...już sama ta strona wywołuje uśmiech i zachęca do kupna.