Chłopaki z Dubaju recenzja

Po Dziewczynach z Dubaju przyszedł czas na chłopaków. Dobrze wiemy, że nie tylko kobiety wyjeżdżały do krainy słońca i luksusu, ale też panowie chętnie przyjmowali zaproszenia od bogatych szejków. Idąc za ciosem, Krysiak postanowił pokazać, czym tak właściwie były luksusowe wyjazdy, ale w nieco innym wydaniu. Co z tego wyszło? Czy w przypadku tej pozycji możemy mówić o czymś przełomowym i odkrywczym?

Niestety, ale ani ta książka wstrząsająca, ani też odkrywcza. Nie pokazuje nic, czego byśmy nie wiedzieli. Już sam tytuł jest mylący, bo Dubaj jest tu tylko dodatkiem do całości. Owszem autor poświęcił jeden rozdział miastu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale jest to zdecydowanie za mało, by mówić, że akcja książki rozgrywa się w mieście słońca i luksusu. Nie jest to też pogłębiony reportaż, tak naprawdę autor skupił się na znajomości z Alexem, mężczyzną świadczącym usługi seksualne. I właściwie na tym możemy poprzestać, bo Krysiak nie porozmawiał z nikim innym, nie zobaczył punktu widzenia kogoś innego. Mam wrażenie, że Krysiak "złapał" swojego rozmówce i tak dobrnął do końca opowieści. Alex był tu, Alex był tam, raz mieszkał tu, na kolejnej stronie gdzie indziej. Niby zarabiał i to całkiem nieźle, ale w zasadzie nigdy nie miał pieniędzy na podstawowe produkty. Jeden czerpał z drugiego, bo Alex wyciągał od Krysiaka pieniądze, a Krysiak opisywał burzliwe losy mężczyzny. Obopólna znajomości, tylko czy jest to faktyczny powód, by napisać o tym książkę?

Miała być kontynuacja "Dziewczyn z Dubaju", a wyszła nie tyle, ile marna podróbka, ale coś, co powstało na fali pewnego rodzaju bestsellera z kiepską i wręcz nużącą zawartością. Nie znajdziemy tu opisów szalonych weekendów, życia męskich panów do towarzystwa, czy problemów, które z pewnością nie omijają osób świadczących tego rodzaju usług. Zabrakło mi prawdziwego obrazu, a nie znajomości autora. Szkoda, bo temat wart jest zbadania i dokładanego opisania, ale jak widać na rzetelną lekturę, przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.