Ostatnio coraz częściej w książkach pojawiają się wilkołaki, można by powiedzieć, że zaczęła się na nie moda. Według mnie tą modę w wielkim stylu rozpoczyna „Drżenie”, książka Maggie Stiefvater. Ta książka została wydana aż w 34 krajach, uzyskała także tytuł bestsellera i w 100 % na niego zasłużyła.
„Drżenie” opowiada historię Grace i Sama, chłopak jest wilkołakiem. Ale dla Grace jest gotowy z tym walczyć. Od lat ją obserwuje a ona jego, jednak nigdy się nie spotkali, aż do momentu w którym chłopak wraca do ludzkiej postaci prawie, że na jej oczach. Grace nie chce pozwolić, aby Sam z powrotem stał się wilkołakiem, a jest na to narażony , kiedy jest zimno.
Grace jest dziewczyną, która w dzieciństwie została zaatakowana przez wilkołaki i ugryziona, jednak nie zaczyna się ich bać, a zupełnie na odwrót, zaczęła się nimi interesować . A wszystko przez to, że została wtedy uratowana przez jednego z nich. Jej rodzice w ogóle się nią nie zajmują, to raczej ona zajmuje się nimi.
Sam jest chłopakiem który dużo w swoim życiu przeżył, przez cały czas nie może o tym zapomnieć. Cały czas boli go myśl o tym co zrobili mu rodzice. Jest wilkołakiem, który uratował Grace. Być może nie jest ideałem chłopakiem, też się boi, sam siebie uważa za mięczaka. I ciutkę, odrobinkę nim jest. Ale jeśli chodzi o Grace to oddałby za nią życie.
W każdej książce paranormalnej chłopak jest silny, ma wielkie moce, niczego się nie boi. Lecz chyba tak naprawdę wcale tak nie jest. Przecież nie ma ideałów człowieka, a właśnie ta książka to obrazuje. Pojawiło się w niej to co mi się tak bardzo podoba, wszystko zaczyna się tak normalnie, że gdyby nie opis i okładka to nie zorientowalibyśmy się o co w niej chodzi, nie moglibyśmy tego przewidzieć.
To, to że Sam jest wilkołakiem jest gdzieś w tyle. Według mnie to nie jest w tej książce tak naprawdę najważniejsze. No, bo w końcu Grace chce go chronić przed zimnem, ale jest spokojna. Bo, to nie on stwarza prawdziwe zagrożenie, tylko Jack, jej kolega ze szkoły.
Grace robi wszystko aby chronić chłopaka którego kocha, ale okazuje się to trudniejsze niż myślała. Ale pomimo tego próbuje żyć z Samem normalnie, chodzić na randki i go poznawać.
To właśnie dwójka głównych bohaterów jest narratorami powieści. Podoba mi się to, bo fajne jest to, że możemy zobaczyć różne sytuacje z różnego punktu widzenia. Autorka pisze lekkim piórem, przez co czytanie „Drżenia” jest to sama przyjemność.
Dzieło Maggie Stiefvater budzi zainteresowanie. Trudno jest napisać dobrą ciekawą książkę która ma ok. 200 stron, a co dopiero napisać taką książkę która ma stron 454. Ale autorce to się udało, więc składam wielkie pokłony w jej stronę. Ani przez chwilę nie odczuwałam nudy. A gdy byłam w szkole , czy w bibliotece szkolnej, to myślałam o tym, kiedy wrócę do domu i zagłębię się w jej lekturze.
Choć są w niej pewne niedociągnięcia, wiemy tak naprawdę bardzo mało o głównych bohaterach, ale liczę na to, że w następnych częściach dowiemy się więcej. Jeśli w drugiej części to się nie pojawi, to dopiero wtedy będę odejmowała punkty, a na razie daję spokój :)
Pod koniec muszę się przyznać, że prawie się poryczałam. Koniec był bardzo efektywny, więc czekam na premierę dalszej części, która będzie już w listopadzie. Druga część opowieści o Samie i Grace ukaże się pod tytułem „Niepokój”.
Jeszcze jedna ciekawostka. Ekranizacja książki pojawi się niedługo na ekranach kin. Choć nie chodzę za często do kina, to na ten film chyba się wybiorę :)
Okładka mi się podoba, choć w porównaniu do niej okładka oryginału jest bardzo skromna, i właśnie tą skromniejszą wolę.
Moja ocena 10/10