“The Burning Shadow. Magiczny pył”, czyli druga części serii Origin zachwyciła mnie jeszcze bardziej niż pierwsza. Kiedy myślałam, że w pierwszej części autorka stworzyła niesamowite zwroty akcji, byłam w błędzie. I to ogromnym. To, co się działo w tej części… WOW.
Evelyn i Luca połączyła magiczna więź. Nie dotyczyła ona tylko przeszłości, ale również teraźniejszości, której nastolatka nie potrafi sobie przypomnieć. Ma przeczucie, że istotne fakty są przed nią zatajane. W szukaniu siebie towarzyszy jej Luc. Niespodziewanie zaczęła rozprzestrzeniać się grypa, o którą zostali obwinieni Luksjanie. A skutki choroby okazują się tragiczne.
“Czy zasługiwałam, by obudzić się w objęciach kogoś, kto kochał mnie tak samo jak ja jego?”
[współpraca reklamowa @wydawnictwohype ]
Z ujawnieniem się nowych zdolności jednej postaci (specjalnie nie podam jakiej) zaczął się armagedon. Akcja nabrała tępa. Na jaw zaczęło wychodzić coraz więcej sekretów, wskutek czego coraz więcej postaci zaczęło tracić życie. Ale żeby zrównoważyć ilość bohaterów pojawiły się nowe oraz powróciły te dobrze znane. Najbardziej ucieszyłam się na powrót Daemona i Katy, którzy odgrywają główną rolę w serii LUX.
Ta pozycja to był dla mnie istny rollercoaster emocjonalny. Nie mogłam się od niej oderwać, byłabym w stanie przeczytać ją w jeden wieczór. Jednak dawkowałam sobie ją, żeby móc rozkoszować się tą historią i dłużej przeżywać losy Evie oraz Luca. Pomimo przykrych momentów, książce towarzyszy dobry humor. Nie zliczę, ile razy pojawił się uśmiech na mojej twarzy czy niepohamowany wybuch śmiechu.
Luc skradł moje serce bardziej niż mi się wydawało, że jest to możliwe. Cały czas będę się zachwycać jaką uczuciową, troskliwą i cudowną postacią jest. Chłopak jest w stanie poświęcić swoje życie, przyjaciół i wszytko co posiada, że jego bratnia dusza była bezpieczna. Ale znając heroiczną postawę Luca, prędzej zginąłby sam, niż pozwolił kogokolwiek skrzywdzić. No, chyba że ta osoba zalazła mu za skórę. Wtedy on jednym skinięciem palca potrafiłby wyrządzić krzywdę.
💜 Ciąg dalszy w komentarzu
Coś, czego zazdroszczę Lucowi to czytanie w myślach. Kosmita nie raz wyłapał myśli Evie, które spowodowały ciekawe i zabawne wydarzenia.
Evie zachwyciła mnie swoją przemianą. Wielokrotnie udowodniła, że jest niesamowicie silną i odważną nastolatką. Stara się uzupełnić luki w pamięci, jednak informacje, które przy tym wychodzą na jaw, stwarzają jej więcej problemów niż ulgi. A mi coraz więcej pytań niż odpowiedzi.
Uwielbiam, kiedy w książkach najmniejsze detale mają znaczenie. I w tej również tak jest. Wyjaśni się znaczenie tytułów książek z serii, które nie zostały nadane bez powodu. Odgrywają one swoją małą rolę w historii.
Przy zakończeniu szok jest gwarantowany. Myślałam na wieloma możliwościami rozwiązania jednej zagadki, ale takiej bomby to ja się nie spodziewałam. Po skończeniu książki siedziałam z otwartą buzią przez dobre kilka minut i przeżywałam, że nie mam kolejnej części.