Przyznam, że nie czytałam wcześniej powieści, której akcja częściowo działaby się za murami więzienia. Proza pani Karoliny jest bez wątpienia dramatyczna, pełno w niej smutku, cierpienia, bólu, ale pojawia się w niej też nadzieja i szansa na miłość.
Alicja odkąd pamięta miała pod górkę, nieszczęśliwe dzieciństwo, poczucie odrzucenia i bycia niekochaną, potem mało udane małżeństwo, a w końcu pobyt w więzieniu za coś, czego nie zrobiła. Paradoksalnie to właśnie za murami więzienia Alicja czuje się po raz pierwszy dobrze, ma miejsce, do którego przynależy, dobrą przyjaciółkę, Wiolę, z którą dzieli celę i to nie życia za kratkami się boi, ale tego na wolności.
Jak główna bohaterka odnajdzie się na wolności? Czy pozwoli sobie na szczęście i miłość? Czy nie powtórzy błędów matki? I czy wybaczy sobie i innym? Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po książkę "Listy, dzienniki i pamiętniki".
Bez wątpienia jest to powieść z przesłaniem, by nigdy się nie poddawać, by mimo burz i niepowodzeń w życiu iść do przodu i walczyć o swoje marzenia, szczęście i miłość, a także o nauce wybaczania i zaczynania życia na nową, z czystą kartą, bez cieni z przeszłości, w zgodzie ze sobą i światem.
Jednakże czytając miałam cały czas wrażenie, że losy Alicji są przerysowane, zresztą tak jak cała fabuła. Z jednej skrajności w skrajność, najpierw Alicję spotykają same nieszczęścia, potem nagle ogrom radości i szczęścia, a potem mamy powrót nieszczęścia. Wiecie taka sinusoida. Rozumiem zamysł autorki by pokazać tę zmianę w życiu bohaterki, ale nie podoba mi się sposób jej przedstawienia. Tak samo z pasmem nieszczęść, które spadają na bohaterkę, no ile może złego spotkać jednego człowieka w ciągu całego życia? Dziwnie mi się o tym czytało.
Nie przypadł mi do gustu także męski bohater, a mianowicie Kuba, policjant, który pojawia się w życiu Alicji. Odniosłam wrażenie, że w ogóle nie stara się zrozumieć głównej bohaterki, przykładowo gdy ona chce uporać się z przeszłością, poukładać sobie wszystko, poznać zawartość pamiętnika matki i dzienników ojca, to on chce od tego ją odciągnąć, niby dla jej dobra, ale nie rozumiejąc, że inaczej Alicja nie będzie mogła iść naprzód, zanim nie upora się z przeszłością, źle ją traktuje, zmusza ją do jedzenia, bo tyle się napracował, gdy ona straciła apetyt na wieść o samobójstwie jednej z osadzonych w więzieniu, w którym siedziała, normalny człowiek by zrozumiał, że nie w głowie myśli o jedzeniu, gdy pada taka wieść. No nie podobał mi się ten Kuba, niestety. Bardziej moje serce zdobyły żeńskie bohaterki, a mianowicie Wiola, przyjaciółka Alicji, jej córka Kasia, i sama główna bohaterka, choć ona w pewnych momentach potrafiła mnie zirytować, przykładowo swoim rozchwianiem emocjonalnym, ale to akurat można zrzucić na karb tego co przeżyła.
Podsumowując, powieść pani Karoliny jest na pewno warta uwagi. Porusza historię kobiety o trudnej przeszłości, skazanej, potem uwolnionej, pokazuje realia życia w więzieniu, a także tego, jak łatwo jest komuś zniszczyć życie, ale niesie też nadzieję, że gdy dostajemy od losu drugą szansę to trzeba ją wykorzystać i żyć pełną piersią, zapominając o tym co złe, wybaczając tym, którzy nas skrzywdzili i godząc się z przeszłością, której nie możemy zmienić. Mimo moich osobistych odczuć, o których pisałam wyżej, myślę, że spokojnie możecie sięgać po "Listy, dzienniki i pamiętniki" by osobiście poznać losy Alicji, Wioli, Kuby i innych.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce.