Deznee jest naprawdę zbuntowaną nastolatką. Jej jedynym celem w życiu jest wkurzanie ojca i zabawa. Pewnego dnia, gdy wraca z imprezy dosłownie pod jej nogami ląduje pewien tajemniczy chłopak. Gonią go faceci w mundurach. Nie wygląda to za bezpiecznie, więc Deznee zabiera Kale'a do domu, aby wkurzyć ojca. Robiąc to dziewczyna zmienia swoje życie. Wszystko dzieje się szybko. Jej własny ojciec celuje z pistoletu do chłopaka. On doznaje szoku po dotknięciu jej. Deznee ucieka z Kalem. Kolejna fala niesamowitych wydarzeń. Dowiaduje się, że jej rodzic nie jest nudnym prawnikiem, lecz szefem organizacji z ludźmi o nad przyrodzonych mocach i więzi jej matkę.
"Zastanawiałam się, jak wyglądałby wpis do dziennika. Dzisiaj ojciec próbował mnie zastrzelić i dowiedziałam się, że jest mordercą, który w ośrodku dla swoich kilerów przetrzymuje w niewoli moją matkę".
Po przeczytaniu tej książki zdałam sobie sprawę, że nie mam za dużo o niej do powiedzenia. Okładka, w niej zapisane kartki, ot tyle. Ale hola, hola... jednak to coś więcej! Fabuła intrygująca, ale czy oryginalna? To jest dobre pytanie. "Dotyk" przypomina mi "Paranormalność" Kiersten White tylko, że w czarnej wersji i "Dotyk Julii" Tahereh Mafi. Organizacja Denazen nie służy dobru, choć rzekomo pomaga ludziom. Ojciec Deznee jest jak tyran próbujący sobie wszystko podporządkować. Nie znosi niesubordynacji i nieposłuszeństwa. Przez całą książkę miała nadzieję, że jednak człowiek, który wyrządził tyle zła, zmieni się. Jednak moje nadzieje były złudne i przekonałam się, że ta książką nie jest taka przewidywalna na jaką wygląda. Muszę przyznać, że bohaterowie bardziej przypadli mi do gustu niż sama fabuła. Uświadomiłam to sobie dopiero odkładając książkę z powrotem na półkę. Deznee jest niesamowicie wykreowaną postacią. Twarda, za wszelką cenę pragnąca wkurzyć ojca, typowa nastolatka... może nie do końca. Dziewczyna jest nadzwyczaj zaradna i odważna. Jestem pewna, że gdyby zostawiłoby się ją na środku pustyni, ona wróciłaby na wielbłądzie balując z mulatem. Mogę spokojnie zaliczyć ją do jednych z moich ulubionych głównych bohaterek. Mamy jeszcze Kale'a. To postać, którą już przy pierwszej scenie z jego udziałem, polubiłam bezgranicznie. Ten chłopak ma w sobie to "coś". Nigdy nie chodził do kina, nie był nad morzem. Więzienie w Denazen, sprawiło, że nie wiedział jak naprawdę się żyje. Deznee próbowała wszystko spokojnie i powoli mu wyjaśnić. Chciała by zasmakował wszystkiego, czego pozbawiła go organizacja przez te lata. Jednak Kale przez tą swoją niewiedzę był niesamowicie zabawny i słodki. Szczerzy. Tak. To jedno z najlepszy słów jakimi można go opisać. Walił wszystko prosto z mostu- to chyba zwyczajowa cecha mężczyzn.
Organizacje, które w swoich szeregach mają osoby o nadprzyrodzonych mocach są coraz częściej spotykane w książkach. Chronią ludzi, dbają o ich dobro, więżą i karzą złych. Jednak Denazen jest nowością. To z nią wszyscy walczą. Szóstki- ludzie z darem- pragnął wolności, mocy podejmowania własnych wyborów. Niby motywy organizacji są przedstawione, jej historia i wszystko co czytelnikowi jest potrzebne. Jednak jeśli chodzi o rolę Denazen, czuję niedosyt. Co sprawiło, że trzyma się tam ludzi jak więźniów? Czemu wstrzykuje im się niewiadome substancje? Przede wszystkim, dlaczego ojciec Deznee nie ma serca? Może odpowiedzi na niektóre zagadki otrzymam w kolejnej części.
Mamy tu tradycyjnie miłość między głównymi bohaterami. W sumie jest ona zrozumiana. Deznee jest jedyną osobą, którą Kyle może dotknąć, wszyscy inni umierają na miejscu. Jest też pierwszą, która wprowadza go w nowe życie. Czy to nie powód, aby poczuć coś więcej? Dziewczyna ma obawy, że Kyle nie umie rozróżnić miłości o pewnego rodzaju przyjaźni czy wdzięczności. Jednak jak będą wyglądać dalsze losy tej dwójki, tego Wam nie zdradzę.
"Dlaczego, gdy jesteśmy blisko siebie, szybciej bije mi serce? Jak to się dzieje?"
Książka jest idealna dla młodzieży, bo właśnie do tej grupy wiekowej jest skierowana. Autorka ma specyficzny język, ale nie jest on trudny w odbiorze, wręcz przeciwnie. Używa wielu słów ze slangu młodzieżowego, ale dodaje to klimatu książce.
Podsumowując. Fabuła książki może nie jest najoryginalniejsza, jednak godna uwagi. Bohaterowie są świetnie wykreowani. W "Dotyku" jest wiele różnych osobowości, każdy znajdzie tu swojego ulubieńca. Historia Deznee i Kale wciągną niesamowicie. Pozwólcie się wkręcić w wir wydarzeń i przeżywajcie wszystko z bohaterami. Polecam!