Dotyk Crossa recenzja

Dotyk Crossa

Autor: @Aly102 ·3 minuty
2014-04-04
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Ostatnimi czasy zauważyłam nową modę w literaturze zapoczątkowaną przez 50 twarzy Greya. Sama byłam autentycznie zdziwiona faktem, jak sporą popularność zaczęła zyskiwać literatura erotyczna, która niekoniecznie zasługiwała na to miano. Jak wiadomo nie od dziś - internet jest niezmierzonym źródłem wiedzy i to właśnie tam natknęłam się na wzmiankę o tym, jakoby istniała seria dużo lepsza od wcześniej wspomnianej. I tak właśnie w moje ręce wpadł pierwszy tom serii noszący niezwykle sugestywny tytuł - Dotyk Crossa.
Sama nie byłam pewna czego w ogóle powinnam się po tej powieści spodziewać, toteż podeszłam do niej dość sceptycznie, obawiając się kolejnego czytelniczego rozczarowania sięgającego niżej od poziomu podłogi. Przejdźmy więc do moich pierwszych wrażeń.
Już na początkowych stronach zostajemy uraczeni dziewięcioma opiniami na temat tejże powieści, które są pełne zachwytów, a jedynie cztery z nich (trzy bezpośrednio, jedna pośrednio) nawiązują do 50 twarzy. Po przeczytaniu ich wszystkich mogłam jedynie unieść brwi w geście zdziwienia, po czym z jeszcze większym sceptycyzmem niż wcześniej zabrałam się za lekturę.
„Dlaczego w ogóle nazywać to seksem? Dlaczego nie być bardziej dosłownym i nie nazwać tego emisją nasienia do wyselekcjonowanej waginy?”
Już na pierwszym stronach mamy okazję poznać Gideona Ależ trysnę Crossa. I tak, wcale źle nie przeczytaliście, a jego uroczy przydomek jest jedną z perełek, na które miałam okazję natknąć się w czasie lektury. Jak wiadomo nie od dziś - do tanga trzeba dwojga, a partnerką naszego nadzianego, pięknego potentata finansowego została Eva Tramell.
Na początek zacznę może od wymienienia rzeczy, które łączą obie wyżej wspomniane serie. Po pierwsze - również pojawia się tu wątek nowej pracy, przeprowadzki. Do tego wystarczy dodać niesamowitego faceta, główną bohaterkę o jednosylabowym imieniu (przypadek? była Ana, teraz jest Eva), matkę głównej bohaterki po przejściach... Czy to nie brzmi znajomo? Również nasza para głównych bohaterów boryka się z codziennością oraz trudami zbudowania trwałego związku, który początkowo miał być relacją niezobowiązująco-seksualną. Idealny pan Cross również posiada mroczne problemy z przeszłości, które wciąż dają o sobie znać, oraz jest zaborczy i zakochuje się w Evie. Biorąc pod uwagę te wszystkie wątki, ja jako czytelniczka mogłam jedynie zanucić sobie Ale to już było i brnęłam dalej w lekturę. Im dalej jednak podążamy z bohaterami, tym bardziej podobieństwa zaczynają zanikać.
Małym powiewem świeżości jak dla mnie było to, że bohaterka w końcu nie była żadną ofiarą losu, ani też przestraszoną życia dziewicą - a niestety większość autorek ma tendencję do kreowania właśnie takich postaci. Eva jest kobietą pewną siebie, jej wcześniejsze życie było dość bujne pod względem towarzyskim, a i nie zabrakło też dość traumatycznych przeżyć, które miały kluczowy wpływ na jej charakter.
Jeśli zaś chodzi o cały wątek przeszłości samego Gideona - tutaj muszę pochwalić autorkę, bo motyw gwałtów oraz wszystkich jego następstw przekonał mnie dużo bardziej niż miało to miejsce w przypadku Greya.
Kolejną rzeczą, która w tej serii urzekła mnie nieco bardziej był wątek postaci drugoplanowych - a w tym wypadku przyjaciela o imieniu Cary. Wszystkie jego przygody miłosne, zaistniały trójkąt oraz sam charakter tej postaci niesamowicie mnie urzekły.
Mimo wszystko da się również w tej powieści dostrzec kilka wad. Jeśli chodzi o sceny erotyczne - najbardziej bawiło mnie tu nazewnictwo. Dla przykładu, wyrażenie Ależ trysnę jest jak dla mnie nie tylko nienaturalne, ale i wręcz komiczne. Do tego cipki, fiuty oraz (uwaga, moje ulubione określenie) - nabrzmiewający fallus. Nie żebym była uprzedzona do niezwykle literackiego nazywania niektórych zjawisk, jednak wystarczy spojrzeć na moje nazwisko, by uświadomić sobie dlatego te dwa wyrazy powodowały u mnie uniesienie brwi w geście zdziwienia.
Jeśli mam być szczera - powieść ta faktycznie jest lepsza od 50 twarzy, nieco lepiej wykreowano tu postacie oraz fabuła jest zdecydowanie bogatsza, nic jednak nie zmieni faktu, że sporo wątków zostało zwyczajnie... skopiowanych.
„Uciekałam, kiedy tylko sprawy zaczynały się komplikować, ponieważ żyłam w przeświadczeniu, że wszystko i tak skończy się tragicznie. Jedyna forma kontroli, jaką stosowałam, to decyzja, by odejść, zanim ktoś odejdzie ode mnie.”
Nie jest to co prawda literatura wysokich lotów, jednak spędziłam przy niej sporo chwil pełnych zdziwienia, konsternacji oraz rozbawienia. Możemy przy niej niezwykle wypocząć pod względem psychicznym, polecam więc wytrwałym jako niezobowiązującą lekturę w ramach odskoczni od trudów życia codziennego. I na koniec zacytuję niezwykle mądre zdanie jakie niedawno usłyszałam. Dlaczego faceci w książkach są tacy dobrzy, troskliwi i kochają jak nikt inny? Ponieważ piszą je kobiety. Ba dum tsss.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2014-04-04
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dotyk Crossa
5 wydań
Dotyk Crossa
Sylvia Day
5.8/10

Dotyk Crossa to pierwsza powieść z trylogii o młodziutkiej dziewczynie, Evie Tramell i biznesmenie Gideonie Cross. Eva, która właśnie skończyła studia, zatrudnia się w agencji reklamowej, której biuro...

Komentarze
Dotyk Crossa
5 wydań
Dotyk Crossa
Sylvia Day
5.8/10
Dotyk Crossa to pierwsza powieść z trylogii o młodziutkiej dziewczynie, Evie Tramell i biznesmenie Gideonie Cross. Eva, która właśnie skończyła studia, zatrudnia się w agencji reklamowej, której biuro...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Czytałam na początku maja jedną z książek Sylvii Day i bardzo mi się podobała. Gdy mniej więcej dwa tygodnie później, moja „sąsiadka” wydawała cztery części Dotyku Crossa, serii spod pióra tej samej ...

Mówiąc o sadze Sylvii Day na pierwszy plan rzucają się dwa skojarzenia: "literatura erotyczna" i "TEN Grey". I o ile nie lubię przyrównywania książek do siebie, tak w tym przypadku jest to po prostu ...

@fantastyka.na.luzie @fantastyka.na.luzie

Pozostałe recenzje @Aly102

Igrzyska Śmierci
Igrzyska śmierci

Długo wzbraniałam się przed sięgnięciem po Igrzyska Śmierci. Bałam się rozczarowania, odrzucał mnie wszechogarniający szał na tę serię, dlatego też wolałam nieco poczekać...

Recenzja książki Igrzyska Śmierci
Miasto niebiańskiego ognia
Miasto niebiańskiego ognia

Miasto niebiańskiego ognia było długo wyczekiwanym przeze mnie zakończeniem serii, choć przyznam szczerze, że znacznie odłożyłam w czasie sięgnięcie po nią. Z jednej str...

Recenzja książki Miasto niebiańskiego ognia

Nowe recenzje

Klub Dzikiej Róży
Dzika róża
@patrycja.lu...:

"Klub Dzikiej Róży" zaprasza w progi podupadłego pensjonatu w czasach powojennych, w którym policja odkrywa zwłoki. Mie...

Recenzja książki Klub Dzikiej Róży
1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Tetbeszka
@patrycja.lu...:

"1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy" to debiut Aleksandry Maciejowskiej, w którym przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz...

Recenzja książki 1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Dzieci jednej pajęczycy
Pajęcza sieć
@patrycja.lu...:

"Dzieci jednej pajęczycy" przenoszą nas do świata Aglomeracji, gdzie cywilizacja próbuje utrzymać się na powierzchni za...

Recenzja książki Dzieci jednej pajęczycy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl