Okrutnie trudna do recenzji książka.
Okrutnie rozdzierająca duszę człowieka na czynniki pierwsze narracja.
Okrutnie szczere relacje okrutnie prawdziwych ludzi.
Okrutnie obojętnie traktujące kwestie duchowości treści.
Czym (bo czy nadal kimś?) jest człowiek odarty z atomów ciała i rzeczy materialnych wokoło?
Jak oddzielić niewidzialną duszę od transparentnego rozumu?
Czy wiara wynika ze słabości czy z siły?
Czy religijność cechuje ludzi głupich czy inteligentnych?
Jak żyć wiedząc, że istnieje życie po śmieci?
Jak żyć wiedząc, że jedyne życie jest tu i teraz, a śmierć jest końcem wszystkiego?
Proszę nie dać się zmylić. W tym przypadku mamy do czynienia z ateistycznym tytułem książki o religiach. Nie jest to leksykon wierzeń napychających sens w rzeczywistość. Jest to zbiór opowieści o tym, jak żyć nie wierząc w nic. Czy religia zniewala ludzi i zakuwa w kajdany schematów? A czy nie jest tym samym negowanie wszystkiego, co wiąże się z religią i katatoniczne uciekanie od jej elementów?
Po napisaniu tej recenzji, przeczytałam kilka innych. Jestem zaskoczona jak inaczej od innych Czytelników odebrałam Duszę bez Boga. To bardzo trudna książka, jeśli Czytelnik postanowi mieć własne zdanie na poruszane kwestie. Wymaga dużej dojrzałości, twardego kręgosłupa wartości i sporego poukładania w głowie. Na pewno nie jest dedykowana nastolatkom, którzy szukają swojej drogi. Może być dla nich zbyt sugestywna. Choć zawiera dozę krytyki dla „Nonów”, ludzi, którzy w ankietach przy pytaniu o wyznawaną religię zaznaczają „none of the above” (żadna z wymienionych), wciąż może stanowić źródło inspiracji do wyrwania się ze ścian wychowania otrzymanego w domu. W moim przekonaniu tradycja nie jest czymś niemodnym ani staroświeckim, z czym powinniśmy walczyć. Jest czymś niesamowitym, niepowtarzalnym, podarunkiem od naszych przodków, o który powinniśmy dbać i który powinniśmy chronić. Jeżeli ma po tę książkę sięgnąć dziecko (niezależnie od wieku), to najpierw muszą ją przeczytać rodzice, bo będzie zaczątkiem wielu rozmów i pytań o sens. Wszystkiego. Bo o ile w moim otoczeniu są osoby, które deklarują się jako ateiści, to ich ateizm zaczyna się na braku codziennej modlitwy, a kończy na braku obecności na niedzielnej mszy świętej. Są to zaś osoby obchodzące Wielkanoc, Boże Narodzenia, grzebiące bliskich i przeżywające żałobę. A ta książka zabiera to wszystko. I każe spojrzeć na świat bez tego.
Istnieje także płaszczyzna książki, która ukazuje jak wypełnić duszę czymś innym niż religia. Natura nie znosi bowiem próżni. Brak wiary nie oznacza wielkiej dotkliwej dziury, jakby w duszy wylądował meteoryt i zostawił nieogarnięty wzrokiem krater. Książka napisana jest wyjątkowo lekkim językiem jak na ten kaliber tematyki. Czyta się szybko, myśli się o treściach długo. Stąd tempo u mnie było dość szarpane- raz szybciej, raz wolniej. Może po prostu podeszłam do książki za poważnie, a powinnam światopoglądowo. Czy jest to propozycja dla każdego? Na pewno nie. Jednak każdy z nas musi rozważyć, ile z tej propozycji jest w stanie zaadoptować do własnego życia.
Oglądając jeden z odcinków The Voice of Poland Kamilowi Bednarkowi zabrakło słów na skomentowanie występu jednej z wokalistek, złapał się za głowię i wypowiedział jedynie „kurdee”. I tak mogłabym spuentować recenzję Duszy bez Boga. Długo o niej nie zapomnę.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl, za co serdecznie dziękuję!