Aneta Swoboda to młoda polska autorka, rocznik 2001, która zadebiutowała „Stypendium pentagramu” na Wattpadzie, gdzie książka szybko zyskała dużą liczbę wyświetleń. Jej popularność spowodowała, że została wydana w wersji papierowej, co mnie osobiście bardzo cieszy, bo na Wattpada zaglądam niezbyt chętnie. A tego debiutu byłam bardzo ciekawa.
Akcja powieści rozgrywa się w prestiżowym liceum Dirvenly High. Główna bohaterka, Mistic, przyjmuje stypendium po zmarłej siostrze w nadziei na poznanie prawdy o jej tragicznej śmierci. Wkrótce odkrywa, że szkoła kryje w sobie tajemnice nadnaturalnego świata, a uczniowie posiadają nadprzyrodzone zdolności.
Do książki przyciągnął mnie pomysł na fabułę, mimo że nie jest jakoś specjalnie nowatorski. Bo ani tajemnicza szkoła, ani istoty o nadnaturalnych zdolnościach czy nawet turniej aka mistrzostwa i klimat dark academia nie są w literaturze niczym nowym, a nawet rzadko spotykanym. Wystarczy wspomnieć chociażby popularną ostatnio serię „Mallaroy”, która opiera się na podobnych motywach. Jednak ja te motywy bardzo w młodzieżowej fantastyce lubię, dlatego napaliłam się na lekturę powieści. I nie zawiodłam się. Pokochałam ją od pierwszych stron.
Pierwsza sprawa, na którą zwróciłam uwagę to fakt, że chociaż autorka jest Polką, akcja powieści rozgrywa się w USA. Nie mam nic przeciwko książkom fantasy, których akcja dzieje się w Polsce, mam nawet kilka swoich perełek z rodzimego podwórka, jednak bardziej do takiej powieści pasuje mi USA i bohaterowie, którzy nie są Krzysztofem, Marcinem, czy inną Agnieszką. Bardziej jednak przypasował mi klimat powieści, który jest naturalnie obecny w niej od samego początku z racji tego, że szkoła, w której wszystko się dzieje, położona jest w odludnym, otoczonym lasami miejscu, co wprowadza do powieści trochę grozy, mroku i przy okazji napięcia również. Za nie jednak najbardziej odpowiedzialne są tajemnice, od których w książce aż się roi. Już sam fakt, że Mistic przyjmuje stypendium po to, aby dowiedzieć się czegoś o śmierci siostry, jest zapowiedzią odkrywania sekretów tego miejsca, a przede wszystkim rozwikłania sprawy zagadkowej śmierci Caroline. Bo łatwo się domyślić już po samym opisie, że to nie było nic zwyczajnego. To był wątek, którego rozwiązania najbardziej wyczekiwałam. Okazuje się, że przy okazji dochodzenia do prawdy, razem z Mistic stopniowo odkrywamy też inne, niemniej szokujące tajemnice.
Akcja powieści nie jest aż tak bardzo dynamiczna na początku, jak się spodziewałam, ale nie ma nudy. Im bardziej zagłębiamy się w lekturę, tym bardziej przyspiesza. Pojawiają się też plot twisty, które podkręcają dynamikę powieści i przyspieszają bicie serca czytelnika. Bohaterowie zostali poprawnie wykreowani. Każdy ma coś swojego do zaoferowania, żadna z postaci nie zlewa się z tłem, dają się lubić. Na uwagę zasługuje różnorodność istot o nadprzyrodzonych umiejętnościach w powieści. Nie są to wyłącznie znane z innych publikacji wampiry czy wilkołaki, ale też postacie unikatowe, których nie znajdziecie nigdzie indziej, a które władają mocami równie oryginalnymi jak oni sami. Mam jedno „ale”, książka mogłaby być krótsza. Jest w niej trochę zbędnych zapychaczy, które niepotrzebnie hamują akcję. Poza tym jednak, szczególnie patrząc na fakt, że jest to debiut, jest bardzo dobrze. Spójnie, ciekawie i z klasą.
Dzięki różnorodności istot nadprzyrodzonych, rozbudowanym postaciom, wciągającej i klimatycznej fabule „Stypendium Pentagramu” stanowi bogatą w doznania lekturę, przy której czytelnik traci poczucie czasu. To historia pełna niespodziewanych zwrotów akcji, niepewności oraz zagadek, która wciągnie zarówno młodszych, jak i starszych czytelników. Polecam!
Wpis we współpracy z Wydawnictwem Uroboros.