„Ale tak właśnie jest z tajemnicami — rzadko kiedy są radosne”.
Zwykle zaczynam recenzje od jakiejś refleksji. Zastanawiam się nad książką i pytam. Tym razem książka tak we mnie namieszała, że nie wiem co napisać, aby zbyt dużo nie zdradzić. Mam mętlik w głowie. Brakuje mi słów, ciągle analizuję treść. Na myśl przychodzi mi tylko jedno pytanie. Czy można zbudować szczęście na czyimś nieszczęściu?
Pietro Gerber to uznany psycholog dziecięcy, który specjalizuje się w hipnozie. Pewnego dnia dostaje telefon od koleżanki po fachu. Ta przedstawia mu historię pacjentki i prosi o pomoc. Podczas hipnozy z otchłani umysłu pacjentki, wyłania się wspomnienie o morderstwie, które popełniła Hanna jako dziecko.
Po przeczytaniu recenzji @przerwacam_strony wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę. Od razu dodałam ją na Legimi. Jak zwykle myślałam, że kiedyś przyjdzie na nią czas. Moja wena sprawiła jednak, że odrzucałam każdą zaczętą książkę. Aż w końcu trafiłam na tę i od razu mnie wciągnęła. Nie wiem, co sprawiło, że mnie tak przyciągnęła, ale to była świetna decyzja. Nie żałuję ani minuty spędzonej nad tą książką.
Opowieść pozornie prosta. Psycholog dziecięcy pomaga swojej pacjentce w odzyskaniu wspomnień z dzieciństwa. Jednak to tylko początek góry lodowej. Książka jest niesamowicie złożona, tajemnicza i mroczna. Początkowo myślałam, że znajdę tutaj thriller psychologiczny z elementami fantastyki. Jednak to, co kryje się na kartach tej powieści, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Przyznam, że to pierwsza książka autora, po którą sięgnęłam. Jednak zdecydowanie nie jest ona ostatnią! Styl autora zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Jest spartański. Nie ma czasu na zbędne opisy, które odebrałyby książce cały klimat. Podczas czytania czułam zimną rękę na karku, która powoli zaciskała się, odbierając mi dech.
Autor zbudował w tej książce takie napięcie, że moje serce waliło z każdą przewróconą stroną. Ten świat wciągał mnie w swój mrok, sprawiał, że obrazy żywo stawały mi przed oczami. Uwielbiam ten stan, kiedy książka mnie tak wciągnie, że muszę zamrugać kilka razy, aby wydostać się z tego świata, a wyobrażenie książki jest przy mnie i jest żywe. Tak właśnie było przy czytaniu tej pozycji. Cały ten mrok mnie oblepiał, a niepokój sprawiał, że miałam gęsią skórkę.
Autor niezwykle umiejętnie budował napięcie. Kiedy już myślimy, że wiemy wszystko, szykuje nam plot twist. Ciągłe niedopowiedzenia, tajemnice, mrożące krew w żyłach fakty, towarzyszą nam na każdej z kart powieści.
Pozycja niezwykle emocjonalna, refleksyjna, wzruszająca. Opowiada o miłości, poświęceniu, nadziei, ale także kłamstwie, wykorzystaniu, tajemnicach, nieszczęściu. Opowiada o chwili, która wpływa na nasze życie i zmienia je o 180 stopni. Opowiada o tym, jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla bliskich.
Jest to jedna z tych pozycji, która pozostawia ranę na naszym sercu i która zostaje na długo. Która uwiera nas niczym drzazga. Mimo że się jej pozbędziemy, ten ślad zostanie w nas na długo. Jest to pozycja, która chwyta za serce, a niepokój towarzyszący nam podczas czytania, zostaje obok nas, zmuszając nas do ciągłego analizowania swojego życia i motywów, które nami kierują.
Książka sprawiła, że moje serce wali, gdy o niej pomyślę. Jest to jedna z lepszych pozycji, jakie przeczytałam w tym roku.