Skusiłam się na tę książkę ze względu na okładkę. Czyż nie wygląda pięknie? Idealnie pasuje do tytułu "Za zielonymi drzwiami".
Wiedziałam, że jest to obyczajówka i na jakieś zaskoczenie oraz rewelacje nie ma co tu zbytnio liczyć, ale nie spodziewałam się, że opowieść będzie aż tak przewidywalna. Wystarczy przeczytać pierwsze strony książki pani Kamili Majewskiej, a już wiadomo, jak potoczy się życie Anny, kto jest kim i jakie role tu odegra. To tak jakby puścić sobie film, który dobrze już znamy. Oglądamy, mimo że wiemy, co tu się za moment wydarzy i jaki będzie finał.
Tak też jest w tym przypadku. Czytałam, nie dlatego, że zżerała mnie ciekawość, ale dlatego, że po prostu przyjemnie się to czyta.
Bo przyznać muszę, że książka jest bardzo lekka i przyjemna. Czyta się ją naprawdę bardzo szybko. Do końca też nie wiem, czym to było spowodowane. Czy tym, że perypetie Anny są napisane w lekkim stylu, a może tym, że wystarczy rzucić na tekst okiem i już wiadomo, o co chodzi?
Główną bohaterką opowieści jest Anna, która została uwzględniona w testamencie swojego pracodawcy. Szef zostawia jej w spadku malownicze gospodarstwo lub kierownicze stanowisko i udziały w firmie, w której dotychczas pracuje młoda kobieta. Wybierając jedno, Anna straci drugie. Na podjęcie decyzji ma trzy miesiące. To trudny orzech do zgryzienia, tym bardziej że w podjęciu decyzji nie pomaga ani Darek — kochanek kobiety i współpracownik, ani Piotr — pracownik gospodarstwa.
Cała ta historia ze spadkiem, jest dla mnie taka lekko naciągana. Jak w sam spadek mogę uwierzyć, tak ciężko mi uwierzyć w bohaterów tej historii. Największy problem jest z panami, ponieważ są szablonowi. To postacie bez żadnej historii, takie typowe romansowe stereotypy. Ich kreacja jest nienaturalna i wymuszona. Może gdyby czas nie pędził na łeb i szyję to poznawałoby się ich stopniowo.
To samo jest z Anną. Szybka przemiana kobiety nie jest niczym umotywowana. Bardziej odebrałam ją jako marionetkę w rękach mężczyzn niż silną kobietę. Podatna na sugestie, bez swojego zdania i uległa. Miałam wrażenie, że Anna w ogóle nie pragnie własnego szczęścia. Nie jest pewna, czy tak samo by wybrała, gdyby nie jej otoczenie.
To moja pierwsza książka z Wydawnictwa Szelest. Z początku zdziwiona byłam bardzo miękką okładką, ale później podczas czytania okazała się ona przyjemna i oryginalna. Tak samo, jak papier w środku i duża czcionka, która nie męczy oczu. Jedyne czego mi tu brakowało to rozdziałów. Lubię, gdy są w książce, to dla mnie taki przystanek, by móc zrobić sobie mały postój podczas lektury.
Ciężko mi ocenić książkę pani Kamili Majewskiej. Jest to pozycja lekka i niewymagająca zaangażowania. Dobra dla osób, które szukają luźnej historii i nie przeszkadza im przewidywalność. Z drugiej jednak strony, ja jako czytelnik lubię czuć podczas czytania zaciekawienie, więc dlatego, gdyby ktoś mnie spytał, czy polecam "Za zielonymi drzwiami", to odpowiedziałam, że nie, ponieważ to nie jest książka dla mnie.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.