„Dobra rodzina” autorstwa Katarzyny Troszczyńskiej, stanowi dobry kryminał, który nie tylko zapewni Wam rozrywki na kilka godzin, ale również przyprawi Was o gęsią skórkę, ponieważ zdarzenia z tej książki oparte są na prawdziwych wydarzeniach... Powiem Wam, że do tej pory czuję ciarki jak tylko pomyślę jak złym trzeba być człowiekiem by dokonać tak okrutnej zbrodni.
W 2006 roku w niedużej miejscowości ginie dziewczyna. Trzy dni później, w lesie, zostają odnalezione jej nagie zwłoki. Przyjaciele, lokalna społeczność, a przede wszystkim rodzina są wstrząśnięci. Tym bardziej że podejrzenie szybko pada na młodszą siostrę zamordowanej, Berenikę, i jej chłopaka. Rodzice nie wierzą w winę swojego dziecka, zrobią wszystko, żeby córka nie trafiła do więzienia. Czy Berenika jest niewinną ofiarą, bezwzględną morderczynią, a może działała pod wpływem silnych emocji? Kto inny może być winny śmierci jej siostry?
Cóż to była za przygoda... Do tej pory nie potrafię wyjść z podziwu jak zawiłą intrygę przygotowała dla nas autorka. Sam początek „Dobrej rodziny” był bardzo niewinny - wręcz miałam wrażenie, że mam do czynienia z obyczajówką, w której występują elementy kryminału, jednak czym więcej stron przeczytałam tym szerzej otwierałam oczy ze zdumienia... Kiedy na jaw zaczęły wychodzić nowe sekrety bliskich z otoczenia zamordowanej, a któryś z bohaterów przyznał się do winy, w mojej głowie pojawiło się tylko jedno pytanie: „co się tu kurka dzieje?!”. Jeśli szukacie lekkiego kryminału, w którym króluje „perfekcyjna” rodzina, która ukrywa wiele grzeszków to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł.
Muszę przyznać, że pani Troszczyńska ma bardzo dobry styl pisania, który sprawia, że chce się czytać dalej. Może i napięcie w tej książce nie trzyma nas od pierwszej aż do ostatniej strony, ponieważ fabuła momentami lekko kuleje, to jednak jestem pewna, że jest to mały wypadek przy pracy. Czy wiedzieliście, że w tej książce znajdują się również fragmenty z przesłuchań? Powiem Wam, że brakowało mi tego elementu - dawno nie czytałam kryminału, który by je posiadał.
Ogólnie całą historię poznajemy z wielu perspektyw, co ma też swoje plusy, jak i niestety minusy. Dużą wadą tego zabiegu było moje początkowe zagubienie - miałam problem z pojęciem kto jest kim i jakie relacje łączą danego bohatera z zaginioną, jednak kiedy do tego przywykłam było już tylko lepiej. Ten zabieg nie tylko pozwolił mi na wytypowanie swojego podejrzanego, ale również sprawił że zaczęłam zacierać rączki na kolejne sekrety poszczególnych bohaterów.
Jeśli chodzi o samo zakończenie to tutaj mam lekko mieszane uczucia - liczyłam na większe zaskoczenie. Oczywiście nie uważam, że finał tej książki jest zły, lecz czegoś mi w nim zabrakło - liczyłam na większą dramaturgię, jednak jestem pewna, że wielu z Was ostatnie rozdziały przypadną do gustu.
Czy książkę polecam? Katarzyna Troszczyńska w genialny sposób przedstawiła obraz „perfekcyjnej” rodziny - mamy tutaj idealne małżeństwo, kochające się dzieci, które razem z rodzicami chodzą co tydzień do kościoła by ukryć swoje małe grzeszki... Może i akcja, jak i zakończenie spowodowało u mnie lekki niedosyt, to dla samej intrygi oraz faktu, że tytuł ten oparty jest na prawdziwych wydarzeniach polecam Wam sięgnąć po ten tytuł.