Marath i Ayana to rodzeństwo, które bardzo słabo zna przeszłość swojego ojca, Teka. W mieście Trzy Drogi, w Bartulii, gdzie mieszkają, uchodzą za zwyczajną rodzinę, ale czekająca ich przygoda odkryje ponadprzeciętne zdolności każdego z nich.
Zbliża się wojna. W Sandurii, kraju położonym na północ, żądna władzy królowa Ers k'Azuna rozpoczęła podbój okolicznych ziem. Ta monarchini jest nie tylko piękna i inteligentna, ale posiada też magiczny miecz, który zapewnia jej nieustające pasmo zwycięstw. W końcu sanduriańscy zwiadowcy docierają do Trzech Dróg... Równocześnie do Maratha odzywa się tajemniczy Głos, który najpierw ratuje mu życie, a następnie wzywa go do wyprawy przez góry, aby ostrzec króla Bartulii. Dodatkowo obdarowuje chłopca magią. Tek, doświadczony wojownik i strateg, nie ufa Głosowi i zamierza zorganizować obronę w odmienny sposób. Wraz z córką planuje dotrzeć do króla inną drogą.
Choć działania wojenne są opisane z rozmysłem i konsekwentnie to nie stanowią one sedna treści książki. Najważniejsze są przygody, które przeżywają Marath, Ayana i Tek oraz relacje pomiędzy nimi i innymi postaciami. Autor wykreował spójny i bogaty świat fantasy, który z przyjemnością się odkrywa wraz z głównymi bohaterami. Jest tutaj dynamiczna przygoda i sporo przyjemnie zaskakujących zwrotów akcji. Jest magia kamieni i starożytnych artefaktów. Są intrygujące wątki, jak choćby ten z tajemniczym Głosem. Czyta się to z zaciekawieniem.
Technicznie też trudno się czepiać. Język jest bogaty, świat spójny, fabuła nie jest nudna, w zasadzie nie ma istotnych błędów redakcyjnych. Można mieć dużą przyjemność z przeczytania Sandurii. Książka nie jest pisana językiem wulgarnym lub brutalnym. Niby wojna, a jednak dało się to opisać lekko. Niby walka, a nie ma się wrażenia przesady. Gdzie indziej położono akcenty: odkrywanie, poznawanie, przygoda.
Właściwie książkę mogłyby czytać już dzieci, z pewnością młodzież, ale i dorośli miłośnicy fantasy będą mieć sporo przyjemnych wrażeń. Dobra pozycja na wolne chwile.