Przenieśmy się do świata, w którym istnieją śniący. To osoby, które swoje sny mogą zmaterializować w rzeczywistości, te piękne i także te koszmarne. W tej historii poznajemy między innymi trójkę braci, jeden z nich jest właśnie śniącym. Chłopaki można powiedzieć, że prowadzą normalne, dość przeciętne życie. Jednak zmienia się ono gdy trafiają do tajemniczego miejsca i tam zapoznają się z nowymi osobami. Dodatkowo goni ich policja, ponieważ według przepowiedni, pewien śniący sprowadzi na świat zagładę. Tylko o kim mówi przepowiednia? Co odkryją podczas eskapady w tajemnicze miejsce? Komu zaufać w tym świecie?
Jest to moje trzecie podejście do twórczości tej autorki i prawdopodobnie ostatnie. Pokładałam nadzieje w tym tytule, ponieważ pomysł jest najbardziej był ciekawy i intrygujący. Jednak gdy zaczęłam już ją czytać, emocje szybko opadły. Dawno tak nie męczyłam jakiegoś tytułu. Moje wrażenia są dość podobne, co do "Przeklęci święci". Obydwie mają podobny problem, czyli są zbyt przegadane i jest w nich za mało akcji. I jak w przypadku Przeklętych to nie jest tak rażące, ponieważ ma ona ledwo 300 stron i można ją w miarę szybko ogarnąć, to przy ponad 500 sprawy już się komplikują. Podając opis książki ja zdradziłam może już 1/3 fabuły i to tylko dlatego, że nic tam więcej się nie dzieje.
Nie lubię negatywnie wypowiadać się o książkach, ale czasami to nieuniknione. Ona jest naprawdę mocno przegadana i zamiast skupić się na głównym wątku to więcej czasu zostało poświęcone kwestiom pobocznym. Dobrym zabiegiem było to, że mamy różne perspektywy i możemy poznać różnych bohaterów, bo dzięki temu troszkę więcej się w niej dzieje. Bardzo spodobały mi się wątki Hennessy, ponieważ jej umiejętności były naprawdę interesujące i byłam ciekawa, jak to się rozwinie.
Za to jeśli chodzi o postacie, to jest z nimi problem, ponieważ trudno ich polubić. Niby autorka chciała stworzyć różnorodnych bohaterów i każdej przypisać indywidualne cechy, ale średnio to wyszło. Dla mnie żeńskie postacie miały więcej charakteru niż męskie. Z drugiej strony, na początku autorka rozwodzi się nad braćmi, jak oni się od siebie różnią, czym się charakteryzują i jakie mają usposobienie, a potem w fabule praktycznie tego nie czuć. Osoba, która na początku miała być radosna i pogodna, ciągle odpływa myślami i jest ponura. Ronan, który podobno miał być "bad boyem" staje się rycerzem w lśniącej zbroi itd. Nie poczułam ich, nie rozumiałam ich postępowania i nawet nie kibicowałam im, podczas niebezpiecznych akcji.
Jak dla mnie jest to zmarnowany pomysł. Coś, co mogło wyjść naprawdę fajnie, nie zostało w pełni wykorzystane. Żałuję też, że ona tak się ciągnęła. Pod koniec, kiedy wreszcie zaczynało się robić ciekawie, wszystko zostało zbyt szybko zakończone i urwało się w połowie. Wiem, że jest to dopiero pierwszy tom, ale nie wiem czy będę chciała sięgać po kontynuację.
Podsumowując raczej jest to książka dla osób, które lubią spokojną fabułę, bez większych ładunków emocjonalnych, którą się raczej delektuje niż przeżywa w pełnym napięciu. Może po słabej pierwszej części, w kolejnej pojawi się więcej akcji, skoro już poznaliśmy świat i bohaterów, ale nie wiem czy jestem na to gotowa. Niestety, nie rozumiem fenomenu tej autorki i ja do fanów jej twórczości nie należę.