"Diabeł ubiera się u Prady" to książka autorstwa nieznanej mi dotąd Lauren Weisberger. Bardzo chciałam przeczytać tę książkę, ponieważ widziałam bardzo dobry film (ekranizację) wraz z jedną z moich ulubionych aktorek - Meryl Streep, która mnie zachwyciła i liczyłam na bardzo dobrą lekturę na późne wieczony, która będzie potrafiła mnie odprężyć. Na samym początku strasznie "bałam się", że okaże się tak samo rozczarowująca jak "Seks w wielkim mieście", który świetnym serialem jest, jednak jego książkowy odpowiednik bardzo odbiega od wyznaczonego poziomu. Jednak książka podobała mi się bradzo i jak najbardziej mogę ją polecić.
Andrea Sachs to przeciętna dziewczyna z małego miasteczka, której udaje się skończyć dobrą szkołę i ma nadzieję na prace w bardzo znanej gazecie nowojorskiej. Udaje jej się otrzymać posadę asystentki w jednym z magazynów, ale niestety zajmującym się modą, o której dziewczyna nie ma bladego pojęcia. Jednak podejmuje "wyzwanie" i postanawia pracować dla jednej z najważniejszych osób w tej branży - redaktor naczelnej Runwaya, która albo pomoże jej zdobyć (po roku) wymarzoną pracę lub zmieni jej życie w piekło... Albo jedno i drugie:)
Zazwyczaj nie oczekuję zbyt dużo od tego typu książek, ponieważ z góry zakładam, że są albo dobrze napisane i bardzo przyjemne lub po prostu nie warte przeczytania i marnowania czasu. Wiem, że to lekko dziwne, ale trafiając na kilka już niezbyt dobrych pozycji z tzw. literatury kobiecej mam takiego rodzaju "wstręd" do tego typu lektur. Chociaż do kultowej niezdarnej Bridget Jones bardzo lubię wracać. Jednak "Diabeł ubiera się u Prady" to była miła niespodzianka, która zapliła we mnie lampkę nadziei. Czasami potrzebnę są książki zwykłe, przeciętne, ale takie, które po ciężkim dniu w szkole, czy pracy potrafią sprawić, że poczujesz się błogo i z radością pomartwisz się za problemy kogoś innego.
Przyznam, że bardzo podobało mi się to, jak Miranda Priestla gnębiła naszą kochaną Andreę, która w gruncie rzeczy nie była aż do końca takim brzydkim kaczątkiem. Od czasu do czasu lubię "nafaszerować" się tego typu książką, aby chodziać w paru procentach w jakiś sposób się dowartościować, ale jednocześnie żywiąc ogromną sympatię do głównej bohaterki.
Oczywiście w książce znajdujem morał, który jest prawdziwy, niby banalny, aktualny oraz pokazujący prawdę na temat rzeczy, które czasami poświęcamy dla większego "dobra", które w gruncie rzeczy okazuje się wielką pomyłką. Mówi o tym, że powinniśmy się kierować sercem, własnym rozumem oraz intuicją; o tym aby nie przekładać spraw zawodowych ponad uczuciowe itp.
Zanim zabrałam się za przeczytanie tej lektury poszperałam trochę w internecie - znalazłam wiele ciekawych informacji na temat pani Weisberger. Dowiedziałam się, że sama po ukończeniu w 1999 roku Cornell University miała okazję pracować dla samej Anny Wintour, która już od bardzo długiego czasu jest redaktor naczelną amerykańskiej wersji magazynu "Vogue". Podobno po ukazaniu się debiutanckiej książki Lauren W. jej była szefowa oświadczyła, że nie nie miała jeszcze okazji przeczytać "Diabła..." oraz że nie pamięta żadnej kobiety, któraby dla niej pracowała o tym samym nazwisku. Autorka wydała później jeszcze dwie pozycje - "Portier nosi garnitur od Gabbany" oraz "W pogoni za Harrym Winstonem", które mam nadzieję uda mi się kiedyś przeczytać.