Dzisiaj na tapet trafia komiks o… Deathstroke’u.
Tak w końcu nadszedł ten czas, że recenzuję solowy komiks o swojej postaci z awatara profilowego.
„Deathstroke Vol.1 – Gods of War” autorstwa Tony’ego S. Daniela oraz Sandu Florea. Wydany w 2015 roku.
Niestety w Polsce jeszcze nie doczekaliśmy się wydania, także recenzuję wydanie amerykańskie.
Fabuła jak sam komiks jest dość krótka, ale napakowana po brzegi.
Deathstroke wykonuje kolejne rutynowe zlecenie, które okazuje się być zastawioną na niego pułapką.
Ledwo żywy i na wpół przytomny dociera do jednej z kryjówek gdzie czeka na niego zaufany lekarz tzw. „the old guy” i tam traci przytomność. Po odzyskaniu przytomności okazuje się, że odmłodniał w nowym ciele dwudziestolatka z obojgiem oczu i bez śladów jakichkolwiek ran.
Dowiaduję się także, że oficjalnie jest uznany za martwego oraz, że został pozbawiony swojego majątku.
Odnajduje go zamaskowany człowiek o pseudonimie Red Fury z propozycją kolejnego zlecenia.
Ma dopaść i zabić osobę odpowiedzialną za zamach na jego życie, Odyseusza.
Tak po krótce wygląda początek fabuły komiksu.
Fabuła jest złożona, jak na tak mały komiks, ale nie nudzi bo ciągle coś się dzieje, jest nastawiona na ciągłą akcje. Przez niecałe 144 strony przewija się parę dobrze znanych nam postaci z serii komiksów o Batmanie m.in. Harley Queen, Lady Shiva, córka Slade oraz sam Batman ;) Jest też parę niespodzianek fabularnych których nie zdradzę.
Trup ściele się gęsto, jak na Deathstroke’a przystało, dość brutalnie rozprawia się z przeciwnikami. Tego brakowało w komiksie Batman kontra Deathstroke. Krwawy komiks.
Pomimo jednak ilości akcji, fabuła jest spójna, nie przeładowano komiksu ilością bohaterów. Każdy ma swój czas, a ich obecność ma swoje uzasadnienie fabularne. Same postacie nie są płytkie, byle zaliczyć występ, pokazują na co je stać i zachowują swój charakter znany z innych komiksów.
Komiks też fabularnie nie rozpoczyna się w trakcie jakiegoś większego wydarzenia, jak to często bywa w tego typu literaturze, możemy spokojnie wejść bez obaw, że musimy przeczytać ileś innych pozycji. Jest to pierwszy zbiór zeszytów opowiadających historię.
Co do kwestii wizualnej, to komiks ma bardzo dynamiczną kreskę, ale i przy tym dość dużo szczegółów możemy zobaczyć na stronach. Sceny akcji są naprawdę ciekawe i aż wylewa się nich dynamika. Kolejny element który bije na głowę komiks Batman kontra Deathstroke.
Proporcje postaci są zachowane i nie próbowano tutaj zabiegu znanego z anime, zbyt duże oczy czy zniekształcone sylwetki postaci. Kolory są bardzo żywe i nie męczą.
Podsumowując, komiks jest świetny, dawno nie miałem w ręku komiksu od którego nie mógłbym się oderwać, a w tym przypadku udało się. Brakuje na rynku sensowego komiksu o Deathstroke’u, a ten idealnie by się nadawał na spolszczenie.
Polecam gorąco tym którzy chcą poznać bliżej postać Slade Wilsona, protoplastę Deadpoola. Bo okazuję się, że w DC też może być krwawo, ale na poważnie ;)
Komiks oceniam na 9/1 i jest jednym z moich ulubionych.