Davenportowie recenzja

Davenportowie

Autor: @liber.tinea ·3 minuty
2024-04-09
Skomentuj
4 Polubienia
“Davenportowie” to lekka powieść o amerykańskiej klasie wyższej (choć nie tylko!), której akcja jest umiejscowiona na początku XIX wieku. Sposób jej przekazu został nieco unowocześniony i dopasowany do aktualnie żyjącego odbiorcy. Podobno stylem jest niezwykle zbliżona do “Bridgertonów” - od dłuższego czasu właśnie taka opinia pojawia się w mediach społecznościowych i na portalach książkowych. Książek o Bridgertonach nie czytałam, za to obejrzałam serial i muszę przyznać, że rzeczywiście można w “Davenportach” doszukać się pewnych podobieństw do tamtej produkcji. Odwołania przejawiają się głównie poprzez uwspółcześnienie formy przekazu, klimat narracji i przez wtrącanie w odpowiednich momentach subtelnych wątków humorystycznych. Oczywiście także i tutaj mamy romantyczny romans - nawet poczwórny, bo Autorka nie ogranicza się do opowiedzenia historii tylko jednej pary. Mamy tu kilkoro bohaterów przewodnich i ich perypetie.

Wydarzenia poznajemy z perspektywy czterech głównych bohaterek: dwóch sióstr - Olivii i Helen, Amy-Rose oraz Ruby. Wszystkie cztery młode damy są ze sobą w jakiś sposób powiązane i ich historie ściśle się przeplatają. Wszystkie te kobiety w pewien sposób łamią ówczesne stereotypy i powoli zrzucają mentalne gorsety. Dzięki temu, że wiedziałam czego mniej więcej mogę się spodziewać i nie miałam wobec tej historii wygórowanych oczekiwań, książka naprawdę bardzo mi się podobała. Jest to jedna z gładko płynących opowieści stworzonych głównie dla rozrywki i rozluźnienia. Jednak “Davenportom” nie można też odmówić poruszenia w bardzo ciekawy sposób kilku moralizatorskich kwestii.

Jak wspomniałam akcja została umiejscowiona na początku poprzedniego stulecia, a dokładniej w 1910 roku w Chicago, kiedy to rola niezamężnej kobiety sprowadzała się głównie do ładnego zaprezentowania się potencjalnym kandydatom na męża i godnego postarania się aby mu się przypodobać. Miłość nie była ważna dla rodzin aranżujących małżeństwa z rozsądku, lub łączących wielkie fortuny. Późniejsza rola kobiety to już wiadomo - żona mężowi, matka dzieciom, wyszywanie makatek i organizowanie proszonych herbat… Wszystko co ciekawe i ekscytujące było wtedy typowo męską domeną.

Jak wiemy z historii w pewnym momencie losów świata pojawiły się sufrażystki. To właśnie ten moment autorka, Krystal Marquis, uchwyciła w swojej książce - moment, gdy kobiety zaczynają zrzucać swoje kuchenne fartuchy i zapoczątkowują walkę o swoje prawa wyborcze i równość. Istotnymi postaciami w kwestii równouprawnienia kobiet w powieści były obie siostry Davenport.

Co również bardzo ważne w tej publikacji, a może nawet kluczowe, a o czym jeszcze nie wspomniałam to to, że tytułowa rodzina wywodzi się od czarnoskórych potomków dawnych niewolników. Nawet sam pan domu był kiedyś pozbawiony wolności w tym nieludzkim procederze. Jak wiadomo osobom o odmiennym niż biały kolor skóry i do tej pory bywa dosyć trudno, a niegdyś rasizm był niestety bardzo powszechny i brutalny. Pomimo lekkiego wydźwięku Marquis w swojej książce nie pozwala zapomnieć o prześladowaniach i kłodach rzucanych pod nogi tej społeczności na przestrzeni dziesiątek lat.

W książce poznajemy szereg postaci, początkowo nie byłam pewna kto jest kim i z kim się lubi, a z kim nie, ale Autorka tak dobrze wykreowała każdą z osób, że po kilku rozdziałach już bez najmniejszego kłopotu można się połapać w koligacjach. Fabuła jest ciekawa, choć nie mogę powiedzieć, że innowacyjna, gdyż momentami można przewidzieć jej dalszy ciąg. Całość czyta się naprawdę komfortowo, to jest taki typ literatury, który nigdy nie zawiedzie, jeśli nie oczekuje się po nim zbyt dużo. Myślę, że wielu fanom gatunku przypadnie do gustu, zwłaszcza, że zakończenie zapowiada kolejną część (a może i więcej). Z pewnością będę wypatrywać pojawienia się jej na rynku wydawniczym, ponieważ fabuła stanęła w takim miejscu, że może iść w różne strony, a ja chętnie się dowiem jak to wszystko ostatecznie się potoczy.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-04-05
× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Davenportowie
Davenportowie
Krystal Marquis
7.7/10
Cykl: Davenportowie, tom 1

Szczęście sprzyja odważnym. Jest rok 1910. Davenportowie są jedną z nielicznych czarnych arystokratycznych rodzin w Ameryce. Ich majątek to zasługa ciężkiej pracy i przedsiębiorczości Williama Da...

Komentarze
Davenportowie
Davenportowie
Krystal Marquis
7.7/10
Cykl: Davenportowie, tom 1
Szczęście sprzyja odważnym. Jest rok 1910. Davenportowie są jedną z nielicznych czarnych arystokratycznych rodzin w Ameryce. Ich majątek to zasługa ciężkiej pracy i przedsiębiorczości Williama Da...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Davenportowie” autorstwa Krystal Marquis to barwna i złożona opowieść, której inspiracją była historia firmy C.R. Patterson & Sons. Akcja rozgrywa się w 1910 roku w Chicago i opowiada o jednej z nie...

@burgundowezycie @burgundowezycie

Davenportowie, to książka, która już kiedyś przewijała się na mojej liście do przeczytania. Jednak czas na nią przyszedł dopiero w momencie, kiedy zaglądając do lokalnej biblioteki natknęłam się na n...

@Juliette_n @Juliette_n

Pozostałe recenzje @liber.tinea

Strzępy
Mocne, dobre, ale przegadane...

“Strzępy” to obleczona w (fikcyjną?) fabułę autobiografia autora innej, dosyć popularnej i bardzo kontrowersyjnej książki - “American Psycho”, która w 2000 roku doczekał...

Recenzja książki Strzępy
Największa radość, jaka nas spotkała
Rodzicielstwo idealne po prostu nie istnieje

“Największa radość jaka nas spotkała” to najbardziej obyczajowa książka jaką miałam okazję przeczytać chyba w całym swoim życiu i dorobku czytelniczym. Do tej pory myślą...

Recenzja książki Największa radość, jaka nas spotkała

Nowe recenzje

Simulacrum
Poezja muzyką, muzyka poezją
@adam_miks:

Andrzej Pytlak proponuje czytanie „Simulacrum”. To świat reprodukcji, a nawet imitacji. Termin stworzony w Wielkiej Br...

Recenzja książki Simulacrum
Amore mio! Lawina
„Amore mio. Lawina” Jagna Rolska
@martyna748:

Temu, kto odwiedza mój profil, z pewnością nie muszę tłumaczyć, czemu zdecydowałam się przeczytać książkę „Amore mio. L...

Recenzja książki Amore mio! Lawina
25 grudnia
Pięć dni do świąt.. i do miłości
@Mirka:

@Obrazek „W święta możemy poczuć się jak dzieci.” Pięć dni to niewiele, by zdarzyło się coś wielkiego, zwłaszcza w...

Recenzja książki 25 grudnia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl