Depeche Mode to niewątpliwie jeden z najbardziej rozpoznawalnych zespołów na świecie. Ich niezwykła, bardzo specyficzna muzyka sprawiła, że pokochały ich miliony, a oni sami z grzecznych uczniów przemienili się w gwiazdorów największego formatu. I choć bardzo cenię sobie ich muzykę, moim zdaniem coś innego odróżnia ten zespół od wielu innych znanych grup. To coś to niezwykła nić, jaka od lat ciągnie się pomiędzy Depeche Mode a rzeszami ich fanów. Fanów, którzy na codzień żyją ich muzyką, a swoje uwielbienie potrafią również wyrazić w sposobie bycia i ubiorze. Fana DM naprawdę łatwo rozpoznać a ich zloty, od lat odbywające się również w Polsce, to za każdym razem nieziemskie doświadczenia... Wydawnictwo Anakonda własnie tych wiernych fanów postanowiło nagrodzić prawdziwą perełką i wydało biografię lidera zespołu, autorstwa Trevora Bakera, który napisał również biografie Richarda Ashcrofta (z The Verve), Thoma Yorke´a (z Radiohead), Kylie Minogue czy Jennifer Lopez. Intrygująca okładka, kolejnej, pięknie wydanej książki sprawiła, że po prostu musiała trafić na moją półkę.
Książka stanowi niezwykłą przygodę przez życie znanego wokalisty, od niespokojnego dzieciństwa i burzliwej młodości w Essex, aż po moment największej chwały, w którym to DM zaliczane było do najlepszych zespołów na świecie. Tak zawrotne sukcesy zwykle odciskają bolesne piętno na życiu dotkniętych nimi osób. Niestety i Gahan nie uniknął takiego losu, a w swym zagubieniu niewiele brakowało a straciłby nawet życie... Kolejne lata to nieustanna walka, zarówno z własnymi demonami, jak i z być albo nie być wielkiego zespołu. Książka stanowi zarówno interesujące spojrzenie na losy znakomitej grupy, jak również wyraźne ostrzeżenie dla osób marzących o światowej sławie: czasem to, co tak bardzo kuszące, trzeba bardzo słono opłacić...
Depeche Mode to zespół, który bardzo sobie cenię i którego słucham już od wielu lat. Dlatego też wobec tej książki miałam bardzo wysokie oczekiwania. Tym razem niestety nie do końca zostały one zaspokojone. Czytając pierwsze rozdziały miałam ochotę krzyknąć na autora, by choć trochę zwolnił, w przeciwnym wypadku nie minie więcej niż 30 stron, a będziemy mieli za sobą całe życie Gahana. Dzieciństwo i młodość czyli okres, który ukształtował tego wokalistę poznajemy w zakresie bardzo okrojonym, w moim odczuciu naprawdę niewystarczającym. Od momentu założenia Depeche Mode autor wyraźnie zwalnia, choć popełnia kolejny błąd. Niemieckie wydawnictwo, publikując tę książkę, spróbowało nieco go zatuszować dopiskiem na okładce „Jego życie z Depeche Mode”. Podczas lektury trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, że czytamy historię grupy a nie samego Gahana. To prawda, że zespół stanowi bardzo ważny, o ile nie centralny punkt w jego życiu, niemniej zdecydowanie za dużo wątków praktycznie w ogóle nie odnosi się jego osoby a innych członków Depeche Mode czy nawet osób z zespołem współpracujących. Dopiero gdzieś w okolicy wydania płyty Violator, Dave staje się centralnym punktem w książce. Szkoda tylko, że dzieje się tak głównie za sprawą jego, bardzo już zaawansowanych problemów z narkotykami i alkoholem. Okres zmagania się z wyniszczającym nałogiem , próby odbudowania własnego wizerunku i odnalezienia spokoju własnej duszy naprawdę robi wrażenie i zmusza do myślenia. Raz po raz zadziwia mnie, jak niewiele sławnych osób jest w stanie unieść ciężar tak niesamowitej popularności. W tym przypadku chyba jeszcze bardziej wstrząsa fakt, do jakiego stopnia środowisko muzyczne godzi się na taki stan rzeczy. Dla przykładu, diler zaopatrujący wokalistę należał do oficjalnej ekipy, towarzyszącej zespołowi w trasie...
Książce z całą pewnością mogę zarzucić, że nie jest biografią Gahana, za którą uchodziła. Mogę również zgodzić się z głosami, że większość zawartych tu informacji, wiernym fanom DM jest już doskonale znana. Mimo to wcale nie żałuję, że trafiła na moją półkę. Jestem typem fana-kolekcjonera, który nie spocznie, póki nie posiądzie wszystkiego, co kiedykolwiek ukazało się na rynku. A ta publikacja, jak również świetne wyniki jej sprzedaży świadczą o tym, że w tej potrzebie nie jestem osamotniona. Dlatego też z niecierpliwością czekam już na kolejną książkę, tym razem o najbarwniejszej postaci w zespole, czyli Martinie Gore, którą będziemy mogli cieszyć się już w lutym. Wspaniale będzie spojrzeć na Depeche Mode oczami kolejnego członka tego niezwykłego zespołu, chwała Anakondzie, że podjęła się jej wydania.