Serię Dragonlance darzę dużym sentymentem. Po raz pierwszy przeczytałam książkę z tego świata w liceum. Mój najbliższy przyjaciel namiętnie je kupował, a potem pożyczał mi :) Właściwie dzięki tej serii pokochałam fantastykę. Jasne, że wcześniej czytałam Tolkiena czy Harrego Potera, ale jakoś nie przypisywałam ich do konkretnego gatunku, po prostu się nad tym nie zastanawiałam. Od czasów Dragonlance chętniej wyszukiwałam inne książki fantasy.
Dragonlance to szereg książek powstałych na podstawie gry RPG. Świat ten stworzyli Margaret Weiss i Tracy Hickman. W Polsce wydano ok 45 książek, a po angielsku jest ich jeszcze więcej, chyba nawet ponad 100. Pisane one były przez różnych pisarzy, nie tylko przez wspomnianych wyżej autorów.
Jesienią przeczytałam serie Kroniki i Legendy, które stanowią podwaliny świata. W historii braci Meyer bardzo zainteresował mnie tajemniczy uczeń Raistlina, czary elf Dalamar. Postanowiłam więc przybliżyć sobie jego historię i sięgnęłam po książkę poświęconą jego osobie – „Dalamar Mroczny”, autorstwa Nancy Varian Berberick. I tu pojawia się problem różnych autorów poszczególnych części. Pierwsze serie, napisane przez Hickman i Weiss, czytało się naprawdę dobrze, z każdym tomem były lepsze, można się było wczuć w sytuację bohaterów i ich polubić. Za to tę książkę czytało się bardzo ciężko. Miałam nadzieję, że poznamy powód, dla którego Dalamar wybrał czarną magię i musiał opuścić swoją ojczyznę. A poznajemy go tuż przed wybuchem Wojny Lancy, już jako dorosłego i ukształtowanego mężczyznę. Bardzo mało zostało ukazanych jakiś przemyśleń i dylematów. Bohater od samego początku jest negatywnie nastawiony do białej magii, do końca nie wiemy dlaczego. Jasne był służącym, przedstawicielem najniższej kasty, ale to on został pokazany jako wiecznie opryskliwy, egoistyczny i zrzędliwy człowiek. Wręcz niemożliwe jest polubienie go jako osoby. Wydarzenia pokazane w książce w ogóle nie wzbudzają emocji. Często streszczany jest też przebieg wojny, który zdążyłam poznać już w poprzednich seriach. I chyba rozjechał się tu komuś czas. Według Kronik, Wojna Lancy trwała niespełna rok. Tutaj mówi się o ładnych paru latach. Ogólnie rzecz biorąc książka ta nie wnosi nic nowego do świata Dragonlance, do tego jest trudna w odbiorze. Polecam tylko zagorzałym fanom serii.