Są takie książki, które są warte nieprzespanej nocy, tego czytania w kiepskim świetle. Ta proza działa jak portal przenoszący nas do zupełnie innego świata, a tym razem była to rzeczywistość stworzona przez samego Zygmunta Miłoszewskiego. Mówi się, że to mistrz w swoim gatunku, że jego proza tak porywa, że zapomina się o wszystkim wokół. Ja chyba dodam, że czytając „Kwestia ceny”, czułam dumę w sercu, bo znowu: Polak potrafi. Nie wiem, czy autor nie obrazi się za to porównanie, ale pozwolę sobie na to: polski Dan Brown.
„Kwestia ceny” to thriller pełen przygód i zwrotów akcji. Jeśli szukacie książki, która Was zaskoczy, sięgnijcie po dzisiejszą premierę. Dwie linie czasowe dodają aury tajemniczości całej historii. Na początku dwudziestego wieku poznajemy Benedykta Czerskiego, uczonego zajmującego się plemionami na Syberii. Sztorm odbiera mu życie, a my niczym w wehikule czasu szybko przenosimy się niespełna sto lat później. Kiedy jeden z naukowców, Bogdan Smuga, zaczyna przypuszczać, że Czerski skrył gdzieś prawdziwy skarb, zostajemy porwani w wir przygody. Założenie jest proste: znaleźć miejsce, w którym zostały ukryte skrzynie. Kolejne brawurowe przypuszczenie: ten przedmiot zmieni losy całej ludzkości. Czerski nie radzi sobie z poszukiwaniami, musi poprosić o pomoc Zofię Lorentz, słynną historyczkę sztuki i poszukiwaczkę zaginionych arcydzieł, którą czytelnik mógł już poznać w poprzedniej książce Miłoszewskiego pod tytułem „Bezcenny”. Dla Czerskiego „kwestia ceny” nie jest ważna, istotny jest tylko cel poszukiwań.
Przygody odkrywców można śledzić palcem po mapie, wyruszają na początku do Rosji, potem Paryż, a potem… Przekonacie się sami. To przepiękna opowieść, niezwykle błyskotliwa i poruszająca. Czytelnik nie jest w stanie się oderwać, bo chce wiedzieć, co będzie dalej. Od razu w głowie pojawiają się pytania:
Czy spełnienie marzeń to naprawdę tylko kwestia ceny?
Czy to co pragniemy jest zawsze dla nas dobre?
Jak wiele tajemnic skrywa przeszłość?
Czy w nauce liczą się dobre intencje czy może sam cel badawczy?
Pytań w tej książce pojawia się wiele, ale nie chcę zepsuć Wam przyjemności z czytania, bo im mniej wiecie, tym bardziej będziecie zaskoczeni. A czyż nie o to chodzi w dobrej książce, aby zapierała Wam dech w piersiach? Nie pozostaje mi nic innego jak napisać, że podziwiam autora za stworzenie tego świata oraz za tak wiele nawiązań do świata nauki (nie tylko historii sztuki, ale genów, chemii, przyrody, biochemii, mikrobiologi, neurobiologi…). Wszystkie informacje zostały przedstawione w sposób wiarygodny, każdy bohater, który wypowiadał się w konkretnej dziedzinie, sprawiał wrażenie absolutnego fachowca. Kreacja postaci, a było ich naprawdę wiele, nie pozostawia złudzeń. To nie są bohaterowie, którzy są kryształowi, co więcej, uważam, że są naprawdę nietuzinkowi. Każdy z nich ma inny humor, charakter, a co najlepsze, trudno przewidzieć ich zachowanie. Właśnie to jest dla mnie najważniejsze w thrillerze, na każdej karcie historii byłam zaskakiwana, wciąż nie wiedziałam, co będzie dalej. Śmiałam się, czasami wstrzymywałam oddech, co tylko jest najlepszym dowodem na to, że Miłoszewski w genialny sposób gra na emocjach czytelnika.
„Kwestia ceny” to taka powieść, którą chcielibyście słuchać, oglądać, po prostu wejść w ten świat. Już z tego co widziałam jest dostępny audiobook z rodzaju superprodukcji, podzielony aż na 40 głosów, a ja powiem to głośno: czekam na film. Chciałabym, aby te obrazy były jak żywe, bo cała intryga, ta historia, po prostu wbija w fotel.
Wielkie brawa dla autora.
Serdecznie dziękuję wydawnictwu WAB, za to wabienie dobrą książką, bo to nie jest tylko dobry kawał literatury, to po prostu genialna historia.