Wkręceni recenzja

J.T. LeBeau jest światowej sławy autorem kryminałów. Smaczku dodaje, że nikt ( nawet wydawcy) nie znajdą jego prawdziwej tożsamości. W przeszłości tylku dwóm osobom udało się odkryć jego prawdziwe oblicze, przez co zginęli w tajemniczych okolicznościach.
Tymczasem Maria, mieszkająca w małej, nadmorskiej miejscowości Port Lonely, jest coraz bardziej znudzona swoim dotychczasowym życiem u boku wiecznie zapracowanego męża, Paula. Pocieszenia szuka w ramionach kochanka.
Zupełnie przypadkowo znajduje w biurku męża tajemnicze faktury. Okazuje się, że tajemnicze LeBeau Enterprises regularnie przelewa Paulowi bajońskie sumy, o czym mężczyzna nigdy nie raczył jej wspomnieć. Rozwścieczona Maria, przekonana, że Paul jest tajemniczym pisarzem J.T. LeBeau, postanawia skonfrontować się z mężem i wycisnąć z niego prawdę, ale ten niespodziewanie znika. Kobieta jeszcze nie wie, że to tylko wierzchołek góry lodowej i sekretów, które czekają na ujawnienie od bardzo dawna, jest znacznie więcej...

Kim tak naprawdę jest J.T.LeBeau? Tylko pisarzem... czy może nieuchwytnym, seryjnym mordercą? Zastanów się, czy jesteś gotowy poznać prawdę, bo jej ceną może być twoje życie.

Znacie to uczucie, gdy po przeczytaniu jakieś książki, macie kompletną pustkę w głowie i nie potraficie zebrać myśli? Tak, właśnie jestem teraz w takiej kropce. Owszem, mogłabym napisać sporo o "Wkręconych", ale wtedy musiałabym sypać z rękawa spoilerami, a tego wolałabym uniknąć. W takiej sytuacji, pierwsze co przychodzi mi do głowy to "wow, co tu się zadziało", ale trochę mało to merytoryczne. Autor usypia naszą czujność nieco leniwym i spokojnym początkiem, by potem wpakować nas wprost do rozpędzonej kolejki górskiej, nie pozwalając nam odetchnąć ani na sekundę. Chociaż ta historia to teatr zaledwie trzech aktorów i Cavanagh dość szybko odkrywa przed czytelnikiem, jaką kto ma rolę, to uwierzcie mi, do samego końca nie będziecie wiedzieli, kto tak naprawdę jest tutaj pionkiem, a kto pociąga za wszystkie sznurki. Autor dosłownie wkręca nas na każdym kroku, nie pozwalając byśmy zawczasu poznali wszystkie fakty. Kiedy już ci się wydaje, że poukładałeś sobie w głowie kto jaką rolę w tym wszystkim odgrywa, następuje zwrot o trzysta sześćdziesiąt stopni i pozostawia cię z nasuwającym się na usta pytaniem "ale że jak?". Cavanagh tak potęguje napięcie stopniowo odkrywanymi kartami, że nie pozostawia innego wyboru, jak przeczytanie tej historii jednym tchem, by wreszcie naocznie się przekonać, co jest prawdą a co kłamstwem.
"Wkręceni" należy raczej do rodzaju tych łagodniejszych kryminałów, bez wyskakującego z każdej strony kolejnego trupa i morza krwi, więc jeśli ktoś stroni się od ociekających brutalnością historii, to historia Steve'a Cavanagha będzie dla niego w sam raz. To jak, pozwolicie się wkręcić?