„Toksyczna przyjaźń” Polly Phillips to kolejna powieść kryminalna, która jest równocześnie debiutem tego roku. Co prawda tych debiutów w tym roku było już kilkanaście, jedne bardziej interesujące a inne mniej. Czy w tym przypadku będzie to udana powieść ? Interesująca? Jak myślicie?
Izzy i Beck od lat nierozłączne, jako dorosłe kobiety przestają się dogadywać. Niby wciąż się przyjaźnią i wiedzą o sobie wszystko, ale coraz częściej dochodzi do spięć. I coraz wyraźniej widać, jak bardzo się różnią. Isabel - piękna, zgrabna, bogata, u boku wymarzonego męża wiedzie bajkowe niemal życie. Wykwintne przyjęcia, towarzyski blichtr, wszystko glamour. Rebecca przeciwnie, u niej nic nie jest doskonałe. Aspirująca dziennikarka ma narzeczonego o wątpliwej reputacji, maleńkie mieszkanko i wiecznie walczy z nadwagą.
Na stuku tych dwóch świtów wciąż iskrzy. Zgrzyty zdarzają się podczas towarzyskich spotkań i w czasie wspólnie spędzanych świąt. Bo one nadal żyć bez siebie nie mogą, tyle że teraz ich kontakty napędzane są złośliwościami, zazdrością oraz brakiem lojalności. I ciągłymi wzajemnymi pretensjami. Gdy Beck widzi w gazecie swój wywiad uzupełniony o informację, którą dopiero co w największym sekrecie wyjawiła Izzy, jej wściekłość sięga zenitu. Ma dość!
Chce wygarnąć przyjaciółce co niej myśli. Nie zdąży jednak tego zrobić, bo …. Izzy leży martwa w swoim domu. A Bęc będzie pierwszą podejrzaną ….
Powiem Wam, że lubię sięgać po nowości, lubię dawać szansę nowym autorom, ale co ja poradzę, że często mam zbyt duże wymagania co do takich debiutów? Książka ta zainteresowała mnie swoim opisem, zainteresowała mnie okładką ale czy była tak naprawdę sama w sobie wciągająca? W sensie jej fabuła? No tego bym już nie powiedziała niestety.
Fabuła książki może i ciekawa niestety strasznie mi się dłużyła. Trochę za dużo było tu opisów jak dla mnie zbędnych, a za mało tak naprawdę pełnej historii obu kobiet. Bo szczerze mówiąc wypełnienie prawie całej książki widokiem tylko praktycznie z perspektywy jednej z bohaterek trochę schrzaniło całą sprawę.
No bo przyjaźnie są różne, ludzie są różni i pokazanie tylko z jednej strony drugą osobę jako tą złą nie jest idealnym rozwiązaniem, bo na przykład ta druga osoba niestety może chciała dobrze tak naprawdę … a niektórym nie da się po prostu dogodzić? Jak dla mnie to autorka niestety zrobiła tu duży błąd.
Kolejne co mi się nie za bardzo podobało, to zdradzenie praktycznie całej fabuły już na początku historii i stworzenie takich sytuacji, które aż za bardzo zdradzają całą fabułę przez co łatwo bardzo domyśleć się co się stanie dalej w powieści.
Jeśli chodzi o całą akcję tutaj to niestety jak dla mnie jest ona za bardzo monotonna, bezpłciowa i w ogóle nudząca. Bohaterki, które tu mamy też jakieś takie nijakie, niewiele tak naprawdę wnoszące do powieści.
Co do stylu pisania tej autorki to szczerze mówiąc nie wiem co mam za bardzo napisać. Nie bardzo mi się to podobało, niektóre sytuacje czy słowa nie miały większego znaczenia w fabule a większość sprawiała, że książkę czytało się dosłownie ciężko.
Co do zakończenia powieści - mnie osobiście ono trochę rozczarowało niestety. Emocji czy napięcia jakiegokolwiek w tej powieści też nie odczułam, a przecież miał być to dobry thriller! Moim zdaniem wyszła z tego raczej marna obyczajówka niestety.
Podsumowując :
„Toksyczna przyjaźń” Polly Phillips jak dla mnie to powieść na którą niestety szkoda czasu jak dla mnie. Niewykorzystany przez autorkę do końca potencjał tej fabuły sprawia, że w pewnym momencie powieść zaczyna czytelnika męczyć. No bo nie dość, że wiemy co się w niej stanie to jeszcze zakończenie, które mogłoby nas faktycznie „wbić w fotel” niestety jest takie sobie, lekko nijakie.
Ja niestety nie polecam po nią sięgnąć. Ale Wy możecie przecież sami spróbować !