"Książki są jak życie, ponieważ, podobnie jak ta, wszystkie zawierają tajemnice. Są jak skrzynie, które skrywają skarby i ukryte prawdy, czekając, aż ktoś je otworzy i odkryje ich sekrety. Słowa wyrzeźbione w fikcyjnym świecie, wyryte w prawdziwym sercu."
"Ty i inne katastrofy naturalne" to opowieść o dziewczynie, której życie zaplanowane jest w najmniejszym detalu. Harper studiuje literaturę, a za rogiem czeka na nią praca jej marzeń. Niestety wszystko się sypie, gdy um¡era bliska jej osoba, pozostawiając dziewczynie dom oraz małą księgarnię. Harper za namową siostry wyjeżdża na Wyspę Księcia Edwarda, gdzie poznaje nowych mieszkańców, jak i spotyka stare twarze. Jedną z nich jest osoba, która odcisnęła na niej piętno. Czy wspólny pobyt na wyspie zmieni ich relację?
Książka Martínez jest dość pokaźna, bo liczy około pięciuset stron. Autorka ma bardzo bogaty styl, co niekiedy mocno mnie męczyło. Pisze długo, nie stroni od szczegółów czy opisów... tak naprawdę wszystkiego. Doceniam to, jak skonstruowała tę powieść, jednak był tutaj duży przesyt formy nad treścią. Z drugiej strony, gdy wplatała znane mi dzieła literackie, m.in. fragmenty "Ani z Zielonego Wzgórza" (najlepsza część tej książki) czy elementy muzyczne, cieszyłam się jak dziecko. Przejdę teraz do bohaterów, którzy długo stanowili dla mnie zagadkę. Harper jest bardzo drobiazgowo wykreowaną bohaterką. To dość skomplikowana osoba, patrząc na to jak ułożone jest jej życie. Plany często mogą ulec zmianie i ta historia pokazuje to, jak wpadamy we własną pułapkę. Dziewczyna po śmierc¡ babci mocno zmieniła swój stosunek do pewnych spraw. Jej relacje z bliskimi uległy zmianie. Może na lepsze? Do tego, na pierwszy plan weszły wątpliwości przytłaczające jej chęci oraz marzenia. Wspomniałam, że Harper na swojej drodze napotka osobę z przeszłości. Jak pewnie się domyślacie tak, jest to motyw stary jak świat, czyli przyjaciel brata. Trey od najwcześniejszych lat był w otoczeniu dziewczyny, jednak zauroczenie było tylko po jednej stronie. Jest to jeden z bohaterów, który mnie zauroczył (jest tam jeden dobry powód i nazywa się Cavendish). Niestety jeden incydent wystarczył, by ich kontakt się urwał. Powód dla którego ta dwójka się od siebie odsunęła był dla mnie niezrozumiały. Widziałam na Goodreads opinię i pozwolę tu sobie przytoczyć jej fragment: "(...) fabuła opowiada mały dramat, który stał się końcem świata". Ja się z tym jak najbardziej zgadzam. Owszem, sytuacja nie wyglądała dobrze i na miejscu Harper pewnie zachowałabym się podobnie, jednak czy na takie kwestie nie zapatrujemy się głębiej? Gdy wszystko wyszło na jaw, byłam zdezorientowana. Nie mogłam zrozumieć tej od lat napędzanej nienawiści, która co ciekawe, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odleciała, gdy tylko bohaterowie ze sobą porozmawiali. Hmm...
Za to zakończenie było jednym z najlepszych momentów w tej historii! Wzruszenie chwyciło mnie za gardło, gdy czytałam list, który zostawiła babcia Harper, a gdy przeznaczenie odnalazło pewne dusze, wszystko wskoczyło na swoje miejsce. Było pięknie, choć po drodze wpadło kilka zgrzytów. Nie odradzam, ale pełnego polecenia nie mogę Wam dać. Czy dla samych wzmianek o Anne Shirley warto sięgnąć po "Ty i inne katastrofy naturalne"? Tego musicie przekonać się sami.
[ Współpraca reklamowa z Wydawnictwem YaNa ]