Debiutancka powieść Ireny Matuszkiewicz „Agencja Złamanych Serc” dopiero niedawno trafiła w moje ręce. Miała być zajęciem na spokojne wieczory przy kawie i ciepłe popołudnia w parku. Spodziewałam się lekkiej, kobiecej literatury – i to dostałam – ponadto spotkało mnie więcej niespodzianek. Przede wszystkim czas akcji umiejscowiony w czasach PRL-u. Po drugie Toruń, którego atmosfera nadaje powieści ton. Mam sentyment do tego miejsca , a jego bliskość z ukochaną Bydgoszczą powodowała jeszcze więcej radości z czytania.
Bohaterki książki - Marta, Paulina, Kasia i Agata zakładają tytułową Agencję Złamanych Serc, żeby zemścić się na mężczyznach, którzy kiedyś je skrzywdzili. Nie są to działania feministyczne, dotyczą tylko wzajemnego ratowania się członkiń Agencji, i to nawet poza Martą, której problem rozwiązał się właściwie sam – narzeczony po romansie z rzeźniczką został oddany rywalce w prezencie, nawet kiedy ta miała już go dość nie został przyjęty z powrotem. Dziewczyny służą jej jedynie wsparciem i podtrzymują ją w podjętej decyzji. Marta, która jako główna bohaterka i nieformalna przewodnicząca Agencji układa plany zemsty dla każdej z dziewczyn, walczy ze swoimi uczuciami, których wcześniej nie miała i bierze udział w akcjach na rzecz mało chlubnych interesów, takich jak remont i urządzenie domu przeznaczonego na działalność agencji towarzyskiej. Zaprzyjaźnia się także z Ptakiem Piwnicznym – bezdomnym, jak się później okazuje nieprzypadkowym, bo Ptak Piwniczny „wybrał sobie” za opiekunkę akurat Martę.
Nasze bohaterki postanawiają zemścić się na byłych mężczyznach na polu finansowym. Każdej z nich przyda się gotówka, zwłaszcza Agacie, która pieniądze chce przeznaczyć na przyszłość Kosmy, swojego syna, czy też jej kuzynce, Paulinie, która została przez swojego narzeczonego … przegrana w kości na rzecz lokalnego mafiosa, a panowie nie odczują jej braku.
Powieść jest dobrym obrazem ludzkich charakterów w PRL-owskiej rzeczywistości czy też bardziej nawet podziemia tamtych czasów, gdzie każdy sobie radzi jak może, nierzadko naginając poważnie prawo. I chociaż niektórzy pozostają czarnymi charakterami to niektórym wydarzenia wychodzą na dobre. Kobiety zyskują spokój i niezależność finansową, ale najważniejszym zyskiem jest nowa rozwinięta osobowość – nie są to już strachliwe uległe dziewczynki a poważne silne kobiety, walczące o swoją przyszłość. Wokół nich nie brakuje trupów, intryg i ciemnych interesów. Od agencji towarzyskich do matactw finansowych do zabójstw czy samobójstw „przy pomocy”. Wraz z odzyskiwaniem należnego przez kolejne bohaterki poznajemy tajemnice i historie postaci oraz jesteśmy świadkami budowania życia od nowa i stworzenia szczęśliwego związku. A nawet dwóch.
Zastanowić by się można, czy sposób „zemsty” bohaterek jest właściwy, czy materializm to dobra droga, czy powieść nie jest trochę love story z intrygą w tle, ale biorąc pod uwagę ich przeżycia podczas czytania dochodzi się do wniosku, że nie. Pomysł wymagał zaangażowania i pracy, która przełożyła się na przyszłe życie. Wpływ poczynań czterech kobiet na otaczających ich ludzi bezpośrednio jest może niewielki ale odciska oczekiwany ślad.