Ewa Suarez to niezwykła kobieta. Zazdroszczę jej odwagi, kreatywności i elektryzującej energii, której ma w sobie tak wiele, że postanowiła podzielić się nią z czytelniczkami swojego poradnika. Choć nie ze wszystkim się zgadzam, podziwiam ją i zastanawiam zarazem: Czy można się tego nauczyć? Czy nie jest to kwestia genów, mentalności, charakteru...?
Autorka jest zwolenniczką silnych, niezależnych kobiet, które wiedzą, czego chcą i sięgają po marzenia. Nie tracą przy tym jednak swojej kobiecości i uroku.
W 83 rozdziałach motywuje kobiety do działania i zmian, które wypływają z ich serc i potrzeb. Głównym przesłaniem jest wiara i wytrwałość w spełnianiu marzeń, nawet, jeśli wydają się nierealne, bo tak naprawdę ograniczenia rodzą się tylko w naszych głowach. Swoje rozważania autorka popiera przykładami historii znanych kobiet, które osiągnęły sukces zaczynając zupełnie od zera, borykając się często z porażkami i brakiem wiary otoczenia. Nierzadko dzieli się również doświadczeniami ze swojego własnego życia. Znajdziemy tu historie wesołe i smutne, czasami nawet traumatyczne i bardzo osobiste…
W książce zawarto wiele porad z różnych dziedzin, miedzy innymi zasady dress codu, etykiety, poprawnej polszczyzny, podstaw elegancji, pomysły na biznes, jak radzić sobie z hejtem w sieci, budowanie wizerunku własnej marki… Przy okazji można dowiedzieć się wiele ciekawostek ze świata mody, biznesu, historii praw kobiet, historii produktów beauty... (Na przykład historię powstania szminki czy szpilek.) Poradnik zawiera bardzo dużo, trafnie wyszukanych, motywujących cytatów znanych ludzi.
Ewa Suarez promuje także skromność i elegancję, postawę proekonomiczną i proekologiczną. Bez ogródek mówi o tym, że kupowanie torebek i ciuchów za miliony to strata pieniędzy, i przyznaje z dumą, że zakupy w second-handzie nie są dla niej rzadkością.
Niektóre rozdziały uznałabym za nieco kontrowersyjne. Moim zdaniem umniejszenie roli wykształcenia i doradzanie młodym ludziom porzucenia nauki na rzecz rozwijania swojej marki, nie jest dobrym rozwiązaniem. Owszem, to się uda, ale jednemu na tysiąc... Reszta pozostanie z ręką w nocniku- bez wykształcenia i bez marki… Zaskoczył mnie również rozdział „Jeśli coś ci się w tobie nie podoba, zmień to” i łatwość, z jaką autorka poleca kobietom szybką zmianę wyglądu za pomocą operacji plastycznej. Oczekiwałam raczej rozdziału o samoakceptacji. Najczęściej zdarza się, bowiem, że nieakceptowanie części ciała wynika z niskiego poczucia własnej wartości i braku samoakceptacji. W tej sytuacji pomoże jedynie dobry psycholog, a nie operacja. Ale to są moje rozważania i moje zdanie… PRZECZYTAJ SAMA, żeby mieć swoje:)
Nie można też nie wspomnieć, o technicznej stronie książki. Poradnik jest pięknie wydany, oprawiony w sztywną lakierowaną oprawę. Rozdziały są krótkie i przejrzyste. Czcionka duża i przyjemna do czytania, nie męczy oczu. Dawno nie czytałam książki napisanej tak wypielęgnowanym i poprawnym językiem.