Gwendolyn Shepherd to pozornie normalna nastolatka. Uczęszcza do szkoły, spotyka się z kolegami, często widuje się ze swoją przyjaciółką Leslie. Nic nie wyróżnia jej z grona rówieśników. Jednak sielanka trwała do momentu jej pierwszego przeskoku w czasie. Wtedy to Gwen zorientowała się, że to ona, a niej jej kuzynka Charlotta odziedziczyła ten niesamowity dar. A było to praktycznie niemożliwe, gdyż dzień urodzenia Rubinu, ostatniego podróżnika w czasie, został wyliczony przez samego Isaaca Newtona, i to w ten oto dzień urodziła się Charlotta. Od momentu, kiedy Gewndolyn po raz pierwszy przeniosła się do przeszłości całe jej życie stanęło na głowie.
Mimo tego, że Gwendolyn jak każdy uczęszcza do szkoły odkrycie, że jest ona podróżniczką w czasie praktycznie nie zmienia planu jej dnia. Do południa uczęszcza na zajęcia, po lekcjach limuzyna odwozi ją do rezydencji Strażników, gdzie dziewczyna poddaje się obowiązkowej elapsji, aby uniknąć niekontrolowanego przeskoku w czasie. To tam poznaje Gideona – chłopaka w którym zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Jednak on nie stara się jej pomóc w nowej sytuacji. Można powiedzieć, że momentami uprzykrza jej życie. Jak w nowej sytuacji da sobie radę Gwenny?
Motyw podróży w czasie zaczyna pojawiać się coraz częściej w powieściach fantasy dla nastolatków. Ileż można czytać o wampirach lub wilkołakach, na które moda panuje od wydania bestsellerowego „Zmierzchu”? Motyw genu podróżnika został ciekawie przedstawiony w pierwszej części trylogii. W „Czerwieni Rubinu” odkrywamy podstawowe informacje na temat Strażników i samego motywu podróży w czasie. Przyznam szczerze, że najbardziej podobały mi się opisy niekontrolowanych przeskoków i akcji, kiedy to Gwendolyn była wysyłana w przeszłość razem z Gideonem.
Skoro jestem przy postaciach to może kilka słów właśnie o nich. Od początku polubiłam Madame Rossini – kostiumolog, która jak nikt inny zna się na trendach z kilkunastu poprzednich epok. Tworzy cudowne kreacje, które zaprojektowane w rzeczywistości zapierałyby dech w piersiach. Jest także Charlotta, która początkowo miała być Rubinem. Całe dotychczasowe życie poświęciła na naukę historii, języków obcych, szermierki i umiejętności, które mogłyby się przydać w trakcie misji. Z mojego punktu widzenia jest ona bardzo zadufaną w sobie osobą, momentami mam wrażenie, że nie może pogodzić się z faktem, że to Gwendolyn została podróżniczką.
Nie mogę zapomnieć także o dwóch głównych postaciach, którymi są Gideon oraz Gwendolyn. Gideon jest bardzo przystojnym chłopcem z włosami do ramion. Jest niezwykle dobrze wychowany jak na swój wiek, choć momentami potrafi stać się chamski. Gwendolyn natomiast jest dziewczęca. Uwielbia bawić się ze swoją przyjaciółką, spędzać czas ze znajomymi. Lubi także rozmawiać ze swoimi niewidzialnymi przyjaciółmi, takimi jak duchy bądź gargulce. Nowa sytuacja sprawia, że dziewczyna musi szybko dorosnąć.
Książka wciąga od pierwszej strony i z tym nie można się nie zgodzić. Akcja rozwija się w przyjemnym tempie, nic nie dzieje się za szybko, wszystko jest dokładnie obmyślane i później prezentowane czytelnikowi. Za to należy się plus. Co ma przekazać powieść? Nie jestem pewna. Może nic? A może jej znaczenie jest ukryte i jeszcze tego nie odkryłam? Czas pokaże. Dodam, że oprawa graficzna przyciąga oko. Okładka jest dobrze przemyślana i zapada w pamięci.
Książkę poleciłabym dosłownie każdemu. Czyta się ją niezwykle przyjemnie. Oraz szybko. Jeśli ktoś lubi łamigłówki to jak najbardziej powinien sięgnąć po tą trylogię. Jest w niej pełno zagadek, które wydają się nie mieć rozwiązania. Powieść jak najbardziej mi się podoba. Nic dodać nic ująć.