Kryminały były jednym z moich ulubionych gatunków już od najmłodszych lat. Potem, niestety, nie dało się już ich czytać, gdyż wszystkie były pisane schematycznie i szablonowo. Pokochałam kryminały skandynawskie, które porywały mnie od pierwszej strony, jednak przy okazji wyzwania u Sardegny, gdzie był ,,wymóg” przeczytania kryminału polskiego autora przejrzałam zbiory i tak oto natknęłam się na kupioną niedawno pozycję Sylwestra Latkowskiego, pt. ,,Czarny styczeń”.
Z twórczością pisarza nie miałam wcześniej nic wspólnego. Jak wyczytałam z okładki jest on autorem takich pozycji, jak ,,Polska mafia”, czy ,,Olewnik”. W duecie z Piotrem Pytlakowskim stworzył także ,,Śmierć za 300 tysięcy” oraz ,,Agenta Tomasza”. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, mimo to z wielką ochotą przystąpiłam do lektury.
Niestety, zaczęłam czytać tą powieść w czasie sesji, przez co nie mogłam się w nią zagłębić. Już na początku pojawia się pierwszy zgrzyt, ta pozycja nie porywa w sposób, że czytelnik już chce ją skończyć, zaraz, wszystko rzucić, byle poznać, kto stoi za tym wszystkim.
Zaczęło się, jak to bywa w kryminale, dość nietypowo. Do Filipa Kosińskiego niespodziewanie zgłosił się jego kolega z więziennej celi, Robert Łobodziński, który, jak się okazało, był zmuszony się ukrywać. Główny bohater załatwił mu schronienie w Sankt-Petersburgu u swojej dawnej kochanki, Raisy. Jak grom z jasnego nieba spadła na Kosińskiego wiadomość, że kobieta została brutalnie zamordowana, a sam poszukiwany Łobodziński wraca niespodziewanie z dużą sumą pieniędzy. Wraz z rozwojem akcji wychodzą na jaw fakty nielegalnych przemytów, tajnych powiązań, a nawet wojny gangów!
Książka nie jest niestety porywająca, ale trzeba przyznać, że do końca nie wiedziałam, kto stoi za tym wszystkim. Było tylu przedstawicieli kryminalnego półświatka, że trudno było odgadnąć, kto komu zaszedł za skórę i dlaczego się chciał zemścić na reszcie. Było kilka ciekawszych momentów, jednak nie spowodowały one mojej miłości do tej pozycji.
Akcja toczy się w Polsce, Niemczech, a także w Sankt-Petersburgu, opisane zostały ,,zasady” działania policji polskiej, a także zagranicznej mafii. Jedne wątki były ciekawsze, inne mniej. Niestety, nie zauważyłam w tej pozycji niczego, co nadawałoby jej coś ponadczasowego, czy wyróżniającego się wśród innych książek z tego gatunku.
,,Czarny styczeń” Sylwestra Latkowskiego to niestety dość nieudolnie napisany kryminał. Gdyby był to debiut oceniłabym go wyżej, niestety jest to kolejna powieść autora, po której spodziewałam się czegoś więcej.
Moja ocena : 6/10