Wigilia 2024
Czar gestu i magia dobra
W całej kuchni rozgardiasz jak nigdy.
W dużym garnku bulgocze biały barszcz. Obok, w mniejszym, gotuje się niezliczona liczba jajek. Na kolejnym palniku Agata smaży drobno posiekaną cebulkę, a patelnia ledwo mieści się na kuchence. Na stole pod oknem czeka już stolnica i mąka i szklanka, bo trzeba ciasto zagnieść, poklepać w ramach czarów, pogłaskać i przygotować z niego uszka i pierogi wszelakie. Będą i z kapustą i z ziemniakami i coś nowego, czego jeszcze nie robiła, pierogi z ziemniakami i miętą. Jadąc ostatnio autobusem do pracy podsłuchała rozmowę dwóch starszych pań i dobrze, że nie przegapiła swojego przystanku, bo wysiadłaby kilometr dalej. Ale nie ma to, jak sprawdzone przepisy i wiara w swoje kulinarne zdolności. W końcu kiedy, jak nie dziś właśnie, wszystko otacza magia wigilijnego cudu – dlatego Agata nie boi się dziś o nic, co najwyżej o siebie, bo co dwie minuty łokciem wyciera pot z czoła.
Na szczęście do pomocy przy pierogach przyjdą Janek i Zenek i Marysia, bo sama musiałaby zaczynać wszystko co najmniej tydzień wcześniej. Zaraz pewnie zapukają do drzwi i wejdą rozgadani, jak przekupki z pobliskiego targu.
Będzie też karp i kapusta z grzybami i krokiety z kapustą, ale to już przygotowują inni. Zośka z chłopakami stroi salę. W tym roku mają być kilometry łańcuchów z papieru kolorowego, małe świeczusie na kilometrach stołów i kolorowe bombki ze styropianu, które Zosia przygotowała podczas zajęć z przedszkolakami. Każdy ma swoje zadania i każdy wie, co robić. Agata od czterech lat też wie…
Kolacja dla bezdomnych przyciąga tłumy. Co roku jest ich więcej i co roku coraz trudniej się po niej rozejść. Rozmowy się toczą, mnożą się uśmiechy, budzą się uśpione przez rok emocje. Przy pierwszych dźwiękach „Lulaj że Jezuniu…” na twarzach wszystkich pojawiają się łzy – słone krople pełne smutku, tęsknoty i utraconych marzeń, które żłobią sobie drogę, ku sercu. Pod mokrymi powiekami wyświetlają się twarze do dziś ukochane…
Wigilia budzi wszystkie uczucia, a w Agacie uczucia buzują. Wiara każdego dnia utwierdza ją w przekonaniu, że życia ma sens, dlatego chwyciła za pióro i napisała „Niezwykłą Wigilię”. Zatrzymana 24 grudnia przez magię Świąt pisze o nas – o naszych nadziejach, marzeniach i pracy. O choince, o pustym talerzu, o opłatku. Czytasz i nie kiedy, a sam jedziesz do szpitala z barszczykiem czerwonym, spacerujesz z sąsiadami, którzy zaprosili cię na wspólną wigilię, witasz w progu syna, którego bierzesz w ramiona i cieszysz się z bycia razem. Śpiewasz kolędę w tropikach, karmisz ukochaną krowę, idziesz wraz z chłopakiem na czwarte piętro bloku do chorej i dawno niewidzianej sąsiadki, by ten jedyny, wyjątkowy wieczór spędzić w jej towarzystwie.
O tym są opowiadania Agaty…
To z pozoru proste historie ludzi, którzy oprószeni drobinkami dobra, postanowi nie tyle poddać się ich czarowi, ile oprószyć dobrem innych. Wedle zasady, by kula dobra toczyła się dalej. Niech magia trwa – szepcze Agata.
Ta książka powinna mieć na końcu czyste strony i dla ciebie – dlaczego, zapytasz ze zdziwieniem, po co? Bo i ty powinieneś dopisać swoją opowieść. Opowieść wyjątkową, specjalną, tylko twoją. Opowieść, którą jesteś w stanie napisać tylko o tej porze… 24 grudnia, w Wigilię.
Agata, autorka w tych krótkich opowieściach mówi… że nawet łzy… w tym dniu… że i one są potrzebne… Że człowiek ma w sobie siłę sprawczą, o jakiej na co dzień zapomina. Że dobro jest. Jest i co roku rodzi się w żłóbku stajenki.
Wigilia.
Bliskość. Emocje i lekkość.
Każdy ma szansę. Na życie, dotyk, na bycie razem. Tak mało, a tak wiele jednocześnie.
Pozostaje mieć nadzieję, że za rok „Niezwykła Wigilia” będzie dłuższa, literacko rozbudowana, pełna detali i wszystkiego tego, co sprzyja czytaniu i smakowaniu bez końca. Zasiadasz w kąciku, mościsz się w fotelu i z gorącym kakao u boku – przepadasz. Nie ma cię tu. I choć kalendarz wskazuje inną datę, przeżywasz 24 grudnia…
To magiczna książka, magiczna, jak sama Wigilia.
#agaKUSIczyta